refleksja na mrozie

09:55
Zima! Mróz szczypie wszędzie. Zawsze o tej porze roku mam ochotę przestać wychodzić z domu i zaszyć się z książką i komputerem. Więc do sklepu biegiem, na przystanek także. Byle prędzej do domu. W tym roku ilekroć  wyjdę  na zewnątrz,  zawsze myślę o determinacji tych walczących o swoje prawa na Majdanie w Kijowie.
Za wiele rzeczy powinniśmy być wdzięczni - na pewno także za to, że u nas okres głównego przełomu przypadł na sierpień.
Przyroda była po naszej stronie i nas oszczędziła.
Oby Ukraińcy wytrzymali!
Czytaj więcej »

opowieści przy stole

05:22
Rodzinne noworoczne spotkanie. Głównym tematem i bohaterką rozmowy jest nowonarodzona wnuczka mojej kuzynki. Niewątpliwie najładniejsza, najmądrzejsza  już dwa tygodnie po urodzeniu dobrze rokująca. Jest zalotna, błyskotliwa, niezwykle inteligentna. Przytakuję z pełnym przekonaniem, bo takie mamy prawo, by dobrze myśleć o bliźnich. Szczególnie takich małych. Tym bardziej, że ta wyjątkowa zdolność absolutnej akceptacji systematycznie ginie nam wraz z dorastaniem  dziecka, żeby zaniknąć całkowicie w okresie jego dorosłości.

Przywołana Kruszyna wywołuje wspomnienia z dzieciństwa, tych  kart z historii dużej rodziny, które dotyczą nas wszystkich. A więc wspólnych spotkań, wakacji, przodków. No i peerelowskiej rzeczywistości, w której żyliśmy. Kuzynka, świeżo upieczona babcia, wspomina jeden z letnich wyjazdów z naszą wspólną  Babcią.

Czasy były trudne pieniędzy mało, więc Babcia - żona kolejarza pojechała do Zakopanego pociągiem bo tak było taniej. Zresztą - czym miałaby jechać z Poznania? Jej syn i córka wybrali się w tę  podróż swoim motorem, zabierając ze sobą swoją córkę, moją czteroletnią wówczas kuzynkę. Opowieść o podróży jest zabawna, przypomina czasy z tego innego świata. I tylko nas pamiętających nic nie dziwi. Młodsi słuchają ze zdziwieniem coraz bardziej widocznym na twarzy.

Wspominamy trudy podróży, warunki noclegu i inne odstające od dzisiejszych szczegóły. I nagle na koniec tych zdziwień , westchnień i okrzyków „Jak można było?” Moja kuzynka przywołuje podróż powrotną, w której  jej mama zdecydowała, że będzie prościej i szybciej, gdy córeczka wróci z Babcią pociągiem, zamiast motorem z rodzicami. I z wyrzutem patrzy na swoją mamę:  jak mogła do tego dopuścić?  Babcia i dziecko. Czteroletnie. Kto dziś pozwoliłby na podróż Babci i wnuczki pociągiem. W dodatku Babcia miała jakąś kontuzję nogi i dziecko na przykład mogło iść samo do ubikacji. Mogło zginąć . I jak taka Babcia ma dziecku pomóc?

Przerywam ciszę, która zapadła po tym strasznym pytaniu nieśmiałym „o ile pamiętam Babcia wtedy była mniej więcej w moim wieku” (czyli po pięćdziesiątce). To chyba nie było zadanie ponad jej siły?  Cisza robi się jeszcze większa.

A w głowie świta myśl: od kiedy zaczyna się postrzegać człowieka, jako zniedołężniałego starca?  Od narodzenia wnuków?

I zaraz druga: na ile zniedołężnienie jest konsekwencją zgody na nie.

 Mojej nie ma. Więc niech się trzyma z daleka. Idę popracować nad kondycją. J

A swoją drogą ile w naszych głowach przekonań, które potem zmieniają nam życie.
Czytaj więcej »

Dzień Babci

12:30
Wszystko jest inaczej.
Wszystko się zmienia.
25 lat zmian.
A Dzień Babci przetrwał.
Mam wrażenie, że  nigdy nie było to święto specjalnie ważne. Zawsze odbierałam je tak trochę z przymrużeniem oka. Raczej jako święto wnuków i pań przedszkolanek (o tak - w tym środowisku  budziło emocje). Rozpoznawalne przez zamieszanie w cukierniach, kwiaciarniach i ostatnio w aptekach. Krótki felieton w mediach - najczęściej nijaki. Jakaś nijaka Babcia o uśmiechniętej twarzy nikogo i zawsze takie same wnuki recytujące wierszyk. Tyle.
I niby nic w tym złego, że ludzie mają takie nijakie święto. Mają to, co lubią i tak jak sobie zorganizują. Jeśli lubią.
Gorzej, że Dzień Babci to jedyny dzień, w którym seniorzy są dostrzegani. W którym się o nich myśli i mówi.
Fatalnie, że mówi i myśli w sposób powierzchowny, płytki.
Zupełnie nie do przyjęcia, że Babcia i Dziadek sprowadzeni zostają tylko i wyłącznie do roli miłośnika wnuków. I na tym koniec. W tym świątecznym przekazie Babcia, Dziadek nie mają potrzeb, marzeń, rozumu. Mają wnuki. I miłość do nich. Taka ładna papka, tyle, że nieprawdziwa.
Bo przecież wszystko się zmieniło.
Zmieniły się babcie, zmienili dziadkowie, wnuki też jakieś inne. Chyba przybyło seniorów, a ubyło babć i dziadków. Coraz więcej jest starszych osób z pokręconymi historiami rodzinnymi, bez wnuków. Więc i bez prawa do święta. W dodatku seniorzy nie znaleźli się na topowej liście interesujących odbiorców wszystkiego - mediów, firm i całego świata konsumpcji stąd w debacie społecznej sprowadzeni są do problemu niskiej emerytury. I to już jest świństwo, które sami sobie robimy. Bo przecież wszyscy będziemy seniorami! ( no chyba, że ktoś nie dożyje), więc warto zacząć mówić głośniej o potrzebach, powalczyć ze schematami, które mamy w głowach.
Dlatego dziś w Święto Babci i w przeddzień Święta Dziadka przewrotnie inauguruję moje  "seniorałki". Dla siebie samej i moich rozlicznych rówieśniczek  i rówieśników. Babć i nie babć. Młodszych i starszych. Seniorów starszych i młodszych. Z wnukami i bez.
Czytaj więcej »