„Pytanie w tytule postawione tak śmiało, choćby z największym
trudem, rozważyć by należało” .
To chyba jakiś cytat. Albo wbita w mózg fraza z bajki z dzieciństwa. Ewentualnego autora
przepraszam, ale zdanie na tyle fajne, że stało się prawie jak moje. A sprawa, o
której piszę, wbrew pozorom ważna. Dla zdrowia psychicznego dodam - by ukrócić
podejrzenia, że to jakaś manipulacja.
Od kilku lat regularnie co pewien czas jadę w towarzystwie
koleżanek do jakiegoś miejsca atrakcyjnego np. w SPA, gdzie pławimy się luksusie.
Luksus polega na tym, że:
· nie czujemy się zobowiązane do gotowania obiadu,
· nie odrabiamy lekcji z naszymi ewentualnymi dziećmi,
· nie prasujemy, nie sprzątamy, nie zapobiegamy rodzinnym katastrofom (niech się wali! a co! posprzątamy po przyjeździe),
· rozmawiamy w samochodzie w czasie podróży,
· rozmawiamy przy posiłkach,
· rozmawiamy między posiłkami,
· rozmawiamy w jacuzzi i saunie,
· wybieramy ładne miejsca , by w pozostałym czasie porozmawiać w spokoju,
· rozmawiamy w drodze do tych ładnych miejsc.
Ponieważ mamy zdecydowanie za mało pieniędzy, by się poddawać
kosztownym zabiegom kosmetycznym, rozmawiamy także o tym ile byśmy straciły,
gdyby tak nałożyć nam na twarz maseczki i zmusić do niemówienia.
Uwielbiam te wyjazdy, bo zazwyczaj już pierwsze 5 godzin
powoduje, że wszystkie ważne i trudne sprawy są przegadane i tym samym
oswojone. Czasem obśmiane do łez i przyswojone jeszcze bardziej. Brak mężczyzn pozwala nam gadać więcej i bardziej pławić się w luksusie.
Odwiedziłam w ten sposób wiele miejsc w Polsce i przymierzam
się do opisywania ich wad i zalet, ukrytych pułapek utrudniających odpoczynek.
Wczoraj w wróciłyśmy z Wojanowa koło Jeleniej Góry. Przepiękny
zespół pałacowo-parkowy odrestaurowany i przekształcony na kompleks hotelowo-szkoleniowy.
Cena bardzo przyzwoita w stosunku do usługi, szczególnie, kiedy się wykupi groupon.
Obok, kilkadziesiąt metrów dalej za rzeką, Łomnica, która mnie osobiście zachwyca. W tej
miejscowości także odnowiono dwa pałace i folwark, ale tam jest nie tylko hotel
i restauracja, ale także festyny i różne społeczne aktywności właścicieli tego
obiektu organizowane ku uciesze licznie odwiedzających. Cudnie brać udział w
takim święcie, a właśnie rozpoczęły się festyny adwentowe. Kolorowo, wesoło, pachnąco
– tak jak kiedyś! I nie tak jak np. w Lidlu!
W Wojanowie także starają się, by umilić pobyt gościom. Nam
udało się trafić na koncert zespołu „U studni”. To w pewnym sensie kontynuacja nurtu
„Starego dobrego małżeństwa”. Zespól założyli dawni członkowie „Starego dobrego
małżeństwa” i trzeba przyznać, że śpiewają i grają przepięknie. Taki wieczór
poezji śpiewanej w wojanowskim zamku, to wspomnienie na długo. Naprawdę warto było
posłuchać i przez czas koncertu milczeć uważnie.
Za niewielkie pieniądze człowiek się nagadał, napatrzał,
namoczył, nacieszył i odnowiony powrócił, by heroicznie stawić czoło grudniowym
przeciwnościom - rozbitej Europie, zmianom klimatycznym, katastrofom rodzinnym i
rozwalaniu demokracji.
Z tego wszystkiego, już nie wiem co gorsze.