
Wojny napoleońskie, tsunami i trzęsienia ziemi – do tego
porównywałabym wszechobecną grypę. Dwa tygodnie w łóżku, potem jeszcze tydzień
rekonwalescencji i ciągle daleko do formy sprzed infekcji. A tu żyć trzeba! I
nie ma się kogo zapytać „Jak żyć?”, bo we władzach żadnego wsparcia, tylko źródło
nieustannego stresu. Jeszcze by mi nie daj Boże ktoś odpowiedział i od tej rady
padłabym porażona nowoodkrytą...