Majówka
03:43Długą majówkę przeżyłam rozsądnie. Znaczy: nie pojechałam
nad polskie morze i nie musiałam w związku z tym przesiadywać w monopolowym, bo
tak wiało, że człowiek instynktownie szuka obciążenia. Nie od dziś wiadomo, że na silne wiatry najlepsza jest flaszka.
Nie pojechałam też w góry, bo wizja narodowego zlotu pod
Tatrami skutecznie mnie przeraża.
Tak długo się zastanawiałam, gdzie by tu pojechać, aż w
końcu zadzwoniła moja Siostra i na moje pytanie „to co robimy z majówką?”
odpowiedziała, że ona jedzie na tournée ze swoim chórem śpiewać madrygały, a ja
na dyżur do mamusi, bo Starsza Pani z racji wieku, lepiej by nie zostawała sama
w domu. Po czym Siostra zachowała się okrutnie i mało elegancko przypomniała mi,
że ustaliłyśmy to kilka miesięcy temu i w ogóle nie ma żadnej dyskusji. Ja do
Mamusi, ona do Żagania lub Żar ( nie pamiętam gdzie, ale na pewno na „Ż”) . Bo
im się w chórze alty sypią i w madrygałach soprany z tenorami brzmią zbyt
mocno. To ona musi.
Okrutne w jej wypowiedzi było to, że miała rację. Nie
zapamiętałam i o mały włos, a bym się
wybrała w jakąś majówkową Polskę. No ale mogłaby mniej obcesowo stawiać mnie do
pionu. W końcu mam swoje lata i coraz gorzej znoszę konfrontację z własną niepamięcią.
Czarne dziury są coraz większe.
- Ależ nikt nie wątpi, że sobie dasz. Tylko pytanie, jak my sobie potem poradzimy! – odpowiadam przytomnie. I dodaję – ja będę pracować, bo zabrałam komputer.
- To pracuj Asiu! Siadaj i pisz dziecko. A ja pójdę tylko na chwilę do ogrodu! mówi zacna Mateńka.
- A po co? Zimno jest jak diabli! Dopiero byłaś chora!
- Tak tylko pójdę! Zobaczę, czy te małe, no wiesz, te żółte tam z tyłu i te, co takie okrągłe są, czy one dobrze rosną!
- A skąd będziesz wiedziała, że dobrze? Pytam, bo ciągle mam nadzieję zrozumieć, w jaki sposób ona się porozumiewa z roślinami. Jakiś sposób musi mieć!
- Oj ! Spojrzę tylko na nie i zaraz wrócę. – odpowiada z wyższością posiadaczki wiedzy tajemnej i zmierza do wyjścia. Na dworze ostre słońce i zimno jak diabli.
- Mamo ubierz się ciepło, bo wieje. Pomagam zakładać buty i żakiet od kostiumu. Na głowę zakłada swój ukochany, kolorowy daszek, który przywiozłam kiedyś z Egiptu. Daszek jest dwukrotnie większy niż inne i bardzo skutecznie chroni oczy, dlatego jest niezbędny. Mimo, że pasuje tylko do Egiptu. Uzbrojona w laseczkę bardzo ostrożnie schodzi ze schodów. Jest taka krucha i drobna. Mimo chłodu wychodzę za nią, by jej pomóc zejść. Potem patrzę, jak staje przy każdym krzaku i uśmiecha się do kwiatów. Jak laską odchyla gałęzie, by spojrzeć na pąki.
- Poczekaj! Przyniosę aparat i zrobimy im zdjęcia - mówię, bo faktycznie światło dobre i kolory przepiękne.
Kiedy po chwili wracam z aparatem, widzę taki obrazek. Uzbrojona w narzędzia Mama wychodzi zza rogu domu. To połączenie – laski w jednej ręce i dwóch par narzędzi w drugiej, uzmysławia mi, że znowu dałam się nabrać.
- Mamuś! A co ty zamierzasz robić? Pytam, bo jak wiadomo, z matką nigdy nic nie wiadomo.
- Nic! tak tylko sobie pochodzę? A Ty sobie idź i pracuj! – i dziarskim krokiem dziewięćdziesięciolatki, zmierza do drugiej części ogrodu, a ja idę za nią, w myślach z żalem żegnając się z pomysłem, że sobie popiszę!
Wtedy odwraca się i mówi:
- Idź i pracuj! Ja tylko chwilę!
- A jak się wywrócisz?
- To będę gwizdać ! - odpowiada mi rezolutnie
Czytam:
Art.73 Każdemu zapewnia się wolność twórczości artystycznej, badań naukowych oraz ogłaszania ich wyników, wolność nauczania, a także wolność korzystania z dóbr kultury.
A na górze tytuł: Pamiętaj o Konstytucji
1 komentarze
Przypadkiem trafiłam na tego bloga i wiem, że zostanę na dłużej :) Szczególnie dlatego, że też kocham ogrody, roślinność i naturę ale przy okazji bardzo podoba mi się styl w jakim piszesz artykuły. Pozdrawiam Serdecznie :)
OdpowiedzUsuń