Ciężko!
04:07
Mam za
sobą tydzień literackich wzruszeń i oczywiście, jak cała grupa Polaków gorszego
sortu, stan wkurzenia i zadziwienia, że można aż tak. O wkurzeniu mówią wszyscy
i ciągle, więc staram się , jako miłośniczka świętego spokoju, omijać ten
temat. Ale się nie da! Każda próba włączenia telewizora, każdy kontakt przez
media z obecną władzą podnosi mi poziom adrenaliny. Mam wrażenie, że buta,
pycha i głupota siedzi w każdym kątku mojego domu i dopada mnie na każdym
kroku. Facetów z obecnej opcji mam jakoś opanowanych i właściwie wiem, czego
się spodziewać. To unikam, wyłączam i nie pozwalam się dopaść. Ale kobiety
przeszły same siebie. Przewodzi Kempa. Nie pamiętam, czy ktoś kiedyś w życiu
tak mnie wkurzał. Przeszła metamorfozę od czasu objęcia władzy – matko jedyna,
strach do czego dojdzie w tym rozwoju! Ale wczorajsze deklaracje Pani Szydło,
która stonowanym głosem mówiła coś o wspólnej decyzji wszystkich Polaków to był
już cios w moje poczucie rozumienia tego, co widzę. No rany boskie kto jej
broni dać te 500 złotych. Niech daje i już. I najtrudniejsze do wytrzymania –
modulacja głosu. Siła spokoju i gotowości do współpracy. Spokój, równowaga,
zapewnienie o determinacji. A przecież każdy z mojego pokolenia pamięta
ten sam sposób komunikacji, kiedy 13 grudnia generał i jego chłopaki zburzyli
nasz ład. Też był beznamiętny głos i uporczywe powtarzanie zdań brzmiących
właściwie.
No i
w tej atmosferze wkurzałam się nieustannie, a wzruszyłam kilkakrotnie. Najpierw
gdzieś od niechcenia w szybkiej reakcji i polemice z telewizorem rzuciłam jak
obelgą pod adresem kolejnego demagoga ulubiony cytat z Miłosza „nie bądź
bezpieczny, poeta pamięta”. I nagle mąż mój własny – nieczuły jak dotąd na
poezję, i co by nie powiedzieć, zdecydowanie obojętny na jej uroki ZAŻĄDAŁ natychmiast
całego tekstu. Czytał uważnie i dopytał o konteksty kulturowe, a następnie sam
z siebie rzucił się do FB i wiersz Miłosza „Który skrzywdziłeś..” w świat
posyłał. No proszę! Z tego co pamiętam, na barykadach słowo było równie cenne,
jak amunicja. No to doświadczyłam takiej współczesnej barykady i to chyba
największy sukces polonisty na uchodźctwie - czyli emerytowanej nauczycielki.
No chyba, że jak Baczyński pójdzie i za sprawę da się zabić. Pomyślę!
Drugie
wzruszenie dotyczyło także literatury, ale w jej bardziej dosłownym wymiarze.
Swego czasu kupiłam nagrodzoną nagrodą NIKE książkę Olgi Tokarczuk „Księgi
Jakubowe”. Właśnie zabierałam się do czytania, gdy odwiedziła mnie moja Mama -
Pani w wieku bardzo mocno dojrzałym. Zobaczyła książkę i jak każdy łakomczuch
książkowy chciała natychmiast ją skonsumować. Chwila – mówię. Dam, jak
przeczytam. Na co Mateńka – dziecko, zanim ty to przeczytasz , to ja umrę. Ja
już nie mam czasu dodała autorytatywnie i wyszła z książką. Nie protestowałam.
Przecież w sprawach ostatecznych nie będę dyskutować.
Zajrzałam
do niej w tym tygodniu. Siedziała zaczytana, pochylona w dość dziwnej pozycji,
książka leżała oparta na kolanach. Na starość zrobiła się malutka (Mama nie
książka). Miałam wrażenie, że opasłe tomisko powieści jest większe od niej.
Podniosła głowę i takim zmęczonym głosem powiedziała - strasznie ciężko się to
czyta. W żaden sposób nie mogę tego utrzymać w rękach. I jeszcze to, co tutaj
jest opisane… Ciężko! Ale już lepiej czytać, niż oglądać to, co się teraz dzieje.
Wyglądała
na zmaltretowaną. Poruszający obrazek.
Trzecie
wzruszenie było podczas niedzielnej mszy w ulubionym kościele u mądrego
księdza. W kazaniu ksiądz życzył, byśmy mieli szczere i dobre święta. Szczerość
życzeń podkreślał kilkakrotnie. I aby przekaz jego życzeń dotarł do nas jak
najlepiej przywołał cały „Wiersz staroświecki” ks. Jana Twardowskiego.
Jedna zwrotka ma dziś szczególnie mocny wydźwięk:
„Oby
się wszystkie trudne sprawyporozkręcały jak supełki,
własne ambicje i urazy
zaczęły śmieszyć jak kukiełki.”
Pewnie
nie porozkręcają się tak prędko. Pewnie bardzo wiele emocji przed nami. Nie
wiem, jak będą wyglądały szczere życzenia i spotkania
rodzinne, na których spotkają się Rodziny o spolaryzowanych
poglądach. A tak będzie w wielu rodzinach. Na pewno i w naszym przypadku. I to
jest kolejny dowód, że rządy PiS-u są bardzo trudne do wytrzymania nie tylko
dla budżetu i gospodarki.
Dla
nas też. A przecież mamy pociechę płynącą z zapisanych słów, z doświadczeń
wcześniejszych pokoleń, z przekonania, że nigdy nie wolno tracić nadziei i
trzeba walczyć o prawdę.
A
mimo wszystko – ciężko!
0 komentarze