Znaczący tytuł
13:49
Ta książka w 1991 roku, czyli na początku przemian, uratowała życie
niejednemu poloniście i trafiła pod strzechy, na biurka uczniów i nauczycieli
całej Polski. W 1991 roku dostałam swoją pierwszą w życiu maturalną klasę. To
było wyzwanie, bo nie tylko musiałam wypracować warsztat pracy, przekonać do
siebie i przedmiotu kilkudziesięciu młodych ludzi, ale także sięgnąć po wiedzę,
której po prostu…..nie było. W nowej rzeczywistości miałam uczyć o sprawach,
ludziach, literaturze, o których wiedzę można było znaleźć tylko w drugim obiegu. A ten był dostępny nielicznym
i nieobecny w bibliotekach. Nie było Internetu, a w PRL-u o tych twórcach się nie
mówiło, nie pisało i nie uczyło. I już. Więc na początku lat ’90. nauczyciele i
uczniowie mieli trudno.
Ja wiem, że dziś to jest nie pomyślenia i trudno to sobie wyobrazić, ale tak było.
Miałam szczęście, że w moim domu ta zakazana literatura i
nieobecni autorzy byli. Ale przecież 140 osób na moim roczniku poznańskiej
uczelni i tysiące podobnych w kraju, takiego szczęścia nie miało i później też
musieli innych przygotować do matury, na której pytanie o Miłosza, Barańczaka,
Herberta i innych wymazanych z pamięci i podręczników mogło i powinno się pojawić.
Miałam szczęście, bo moja Mama, prof. Bożena Chrząstowska, z myślą o nauczycielach zredagowała ten
podręcznik. Miałam szczęście, bo uczestniczyłam w przygotowaniu tej książki.
Testowałam na moich uczniach, jak te nieznane teksty są przez młodych
odbierane. Byliśmy poligonem doświadczalnym dla zespołu redakcyjnego. I uczniowie,
i ja wiedzieliśmy, że uczestniczymy w czymś ważnym. O Miłoszu Nobliście – najbardziej
zasłużonym dla naszej kultury i przez lata skutecznie usuwanym w niebyt, mówiło
się z ogromnym szacunkiem. I do dzisiaj miałam wrażenie, że wojna o prawo do
korzystania z dóbr kultury jest już wygrana. Raz na zawsze. A teraz czuję się jak kombatant, któremu powiedzieli, że walczył w niewłaściwej bitwie i po niewłaściwej stronie. Patrzę na tytuł książki i myślę sobie, że to już nie jest chichot historii, tylko rechot jakiś.
Nie mogę uwierzyć, że Miłosza nie ma w Podstawie Programowej.
Niestety nie wierzę w przeoczenie. Mogę w brak kompetencji. Bo wyrzucenie
Miłosza z edukacji polonistycznej to tak, jak wyrzynanie Białowieży. Pewnie, że
można zostawić furtkę: „inne wiersze wybrane przez nauczyciela” i uznać, że każdy
polonista wybierze wiersze Miłosza. Ale jeśli w tych „innych” ma się znaleźć
Noblista, to ja się pytam, po co w ogóle pisać Podstawę Programową? Jaką funkcję
społeczną ma mieć ten dokument?
Obiecywałam sobie i Czytelnikom, że na moim blogu nie będę
napadać na władze. Jak człowiek jest średnio inteligentny, to z łatwością może sobie
używać na armii wyznawców Kaczyńskiego ile wlezie, bo to nietrudne. Jego reprezentanci
naprawdę dbają o to, by każdego dnia zirytować i dać pożywkę do rozwoju ludzkiej
złośliwości. Tyle głupoty, tyle złych decyzji, tyle szkody, ile teraz widać dookoła,
to nigdy nie widziałam. A fakt, że komunikacja ze społeczeństwem jest fikcją, przygnębia
jeszcze bardziej. Nie chcę mieć bloga, gdzie tylko świst i bluzgi, bo przecież to
zostaje w głowie. Także w mojej. Ta władza przeminie i potrzebni będą rozsądni
ludzie, zdolni do budowania porozumienia i współpracy. Ale dzisiaj mam zjazd wytrzymałości. Pogłębiło zniżkę formy spotkanie z moją przyjaciółką, która wróciła z Puszczy Białowieskiej i opowiadała o wrogim nastawieniu mieszkańców do pseudo-ekologów, walczących tam o zaprzestanie wycinki, o pogardliwym stosunku do problemu, do Unii Europejskiej, o wychwalaniu dzielnego ministra. Dlatego tak jak ekolodzy przywiązują się do drzewa w Puszczy Białowieskiej, tak ja do słów poety z wiersza
Oeconomia divina
Nie myślałem, że żyć będę w tak osobliwej chwili. Kiedy Bóg skalnych wyżyn i gromów,
Bóg Zastępów, kyrios Sabaoth,
Najdotkliwiej upokorzy ludzi,
Pozwoliwszy im działać jak tylko zapragną,
Im pozostawiając wnioski i nie mówiąc nic.(…)
z tomu „Gdzie
wschodzi słońce i kędy zapada” (1974)
I trzymając się tego porównania do walczących ekologów,
podpisuję się pod tym postem:
Napisałam ja
pseudo-nauczycielka!
0 komentarze