11 przykazanie
09:37Kampania na rzecz utworzenia „Odnowy – nowoczesnego miejsca
aktywności seniorów” w pełnym toku. Biegamy, namawiamy, słuchamy i rozmawiamy o
pomyśle zgłoszonym do Poznańskiego Budżetu Obywatelskiego 2018. Im więcej
rozmów, tym więcej spostrzeżeń. Dziś kilka słów o wrażeniach ze spotkań – i
tych w realu, i tych w Internecie.
Myśl, która najmocniej wbije się w moją głowę po tej
kampanii to refleksja, że zupełnie niechcący w pewien sposób naruszam
przyzwolenie społeczne na bycie starszym. Powinnam to przewidzieć, bo w końcu żyję w kraju, w którym
starość odwołano. Starsi ode mnie patrzą na mnie z lekkim powątpiewaniem, kiedy
zaczynam mówić o projekcie „Odnowy”. Nie dowierzają, bo jestem za smarkata, a
przynajmniej tak wyglądam i oni mnie tak oceniają. Dystans do mnie i do
projektu czuje się na kilometr. Kiedy kończymy rozmowę, kiedy lody są
przełamane, wtedy kiwają głowami z aprobatą, zaczynają myśleć z życzliwością o
pomyśle, mówią że potrzebny i deklarują swój głos. Rzadko obiecują pomoc w
zdobywaniu kolejnych głosów.
Młodsi i ci w moim wieku patrzą na mnie ze
zdziwieniem i niecierpliwością. Co ja z tym starzeniem się? Jacy seniorzy? Za
młoda jesteś na seniorkę - słyszę. W ubiegłym tygodniu usłyszałam ten tekst
tyle razy, że aż się wierzyć nie chce. I mówiły to osoby młodsze o kilka lat,
lub ździebko starsze ode mnie. U jednych i u drugich ząb czasu już dawno
nadszarpnął nadobne lico, co widać gołym okiem. Ale lico, to przecież nie
dusza. Ta jest wiecznie młoda i żadna tam seniorka z ciebie. I ze mnie też –
prawie słychać to niewypowiedziane zdanie wiszące między nami w tym starciu o
prawo do starzenia się.
Po kilku takich rozmowach wątpię, o co ja właściwie walczę?
O miejsce dla własnej aktywności, o glosy w sprawie „Odnowy”, czy jednak jest
to wojna z przekonaniem, że człowiek się starzeje wtedy, gdy o starości
pomyśli.
W wojnie o to pierwsze, jakoś sobie radzę. Mam tysiąc argumentów. W
starciu z tym drugim, mam większy kłopot, bo głupio powiedzieć koleżance po
pięćdziesiątce, że peselu fluidem nie zamaże i choć czuje się tak samo, jak
wtedy, gdy miała 30 lat, to już nigdy ich mieć nie będzie. Z czasem będzie
słabsza, będzie gorzej widziała, słyszała i może lepiej pomyśleć na zapas? Może
warto pomyśleć o sobie starszej? Dokąd pójdzie, jak wypadnie z zawodowego
obiegu? Czym wypełni swoje życie?
Przekazujemy to zachowanie z pokolenia na pokolenie i potem dziwimy się, że robią z nami, co chcą. I ci z lewej strony, i ci z prawej. Oburzamy się, że ludzie nie głosują, że wybierają głupio, że przy władzy zawsze idioci. Wszyscy. I zapominamy, że stosowaniem w codziennym życiu 11. przykazania, sami wspieramy proces, który potem rujnuje nasze życie społeczne.
Taka scenka. Wchodzę do małego osiedlowego sklepiku, do którego często zaglądają okoliczni mieszkańcy. Proszę znajomą właścicielkę o powieszenie plakatu reklamującego Poznański Budżet Obywatelski i „Odnowę”. I słyszę: „nie mogę, bo postanowiłam, że ja niczego nie reklamuję”. Mówi to z miłym uśmiechem. Z tym samym, którym obdarza swoich klientów i z którym prosiła, by polecać jej usługi moim znajomym, kiedy szukała zamówień. Wiem, że przez ostatnie 28 lat budowaliśmy kapitalizm i nie budowaliśmy społeczeństwa. Wiem, że nie rozumiemy, iż reklamować można produkt i usługę, a mobilizowanie ludzi do aktywności, do współpracy, to jednak coś zupełnie innego i według mnie nie o reklamę tu chodzi. Ale z faktami się nie dyskutuje.
Poznański Budżet Obywatelski bez zaangażowania obywateli nie ma sensu.
0 komentarze