
Do Tajlandii blisko nie jest. Szczególnie z Antoninka w Poznaniu.
Zwłaszcza długo i z przygodami, kiedy podróż zaczyna się próbą przemierzenia
taksówką drogi z domu na dworzec. Na poznański dodam, nie warszawski czy z ten w
Bangkoku. Nasz własny zupełnie wystarczy.
Z ulubionego radio-taxi podjechał zamówiony wcześniej
samochód, który już na pierwszy rzut oka przypominał rekwizyt z filmu o PRL-u.
Na...