Bez pudła
13:34
O rozwodnikach w moim domu mówiło się, że to wdowcy po idei.
Uważam, że to bardzo trafne i zgrabne powiedzenie. Od
wczoraj szukam w głowie równie zgrabnego określenia, dla braku zwycięstwa, a właściwie
przegranej w społecznym konkursie na wyzwania i projekty. Bo u podstaw każdego projektu
jest idea, która uruchamia twórców. I jakoś nic mi nie przychodzi do głowy. Jak
nazwać tego, który nie wygrał w głosowaniu? Wdowcem po idei mógłby być, gdyby się
poddał i zaniechał dalszych działań. W kategoriach rywalizacji sportowej, każdy kto
nie stoi na pudle, idzie do domu z porażką. Ale w społecznym działaniu
rywalizacja i porównywanie wyniku nie mają sensu. Naprawdę żadnego. Jaki jest
sens porównania azylu dla zwierząt z potrzebami seniorów? No chyba, że chcemy
komuś dokopać, pomniejszyć jego zasługi i sprawić, by się poczuł gorzej. Idąc
tym tropem myślenia - gdybym miała zliczyć w ilu konkursach na projekty
dostałam bęcka w czoło, to pewnie zapisałabym kilka kartek, a następnie popadła
w stan frustracji, aberracji i izolacji. Nie zamierzam popaść, podobnie jak nie
zamierzam z niczego rezygnować. Te wszystkie braki pełnego sukcesu, czyli uzyskania
dofinansowania na moje pomysły i bliskie mi idee, ćwiczone przez lata, pozwoliły
mi wypracować mechanizmy obronne i w spokoju przyjmować informacje, że dalej
jestem w drodze, że pomyliłam się w ocenie trudów na drodze do realizacji, że
muszę znaleźć siły, by ponownie wkrótce podjąć
wysiłek. I tyle!
Co więcej! Im dłużej działam, angażuję się, tym lepiej mi na świecie. Rośnie moje przekonanie, że umiem z ludźmi rozmawiać, że dzięki tym rozmowom wiem więcej i lepiej rozumiem otaczający świat. Nie zmienia to faktu, że w bardzo racjonalny sposób oglądam wyniki głosowania i ze zdziwieniem przyjmuję do wiadomości, że w głosowaniu nad Budżetem Obywatelskim sprawy seniorów przepadły z kretesem. Wszystkie trzy senioralne ogólnomiejskie projekty (nr 13 – „Odnowa”, nr 10 „Laptopy dla seniorów” i nr 37 „Program zdalnej opieki dla seniorów” ) znalazły się na dalekich od czołówki miejscach i łącznie zgłosowało na nie mniej niż tysiąc osób. I dzieje się to w mieście, w którym mieszka 140 000 osób powyżej 60. roku życia. To jest fakt, który od wczoraj nie daje mi spokoju i nie zaznam go, póki nie zrozumiem.
Nie umiem pogodzić się z myślą, że ludzie zlekceważyli ten pomysł, bo spotkałam się z bardzo wieloma osobami, które nas popierały. Wiem, że konkurencja była ogromna. Wiem, że los ludzi starszych, nie zainteresuje młodych. Ale starszych, to już chyba powinien? No i tu jednak mam przypuszczenie, że wybrany sposób zbierania głosów, czyli głosowanie przez Internet, to dla wielu starszych zbyt trudne zadanie. To co młody załatwia palcem lewej ręki na smartfonie w ścisku tramwajowym, dla pokolenia jego dziadków jest wyzwaniem. I niestety przykładem wykluczenia.
Miałam w tym roku okazję obserwować kilka starszych zaprzyjaźnionych pań, które z wielką determinacją wspierały ideę utworzenia „Odnowy”. Były tak przejęte, że gdy miały same zagłosować zadzwoniły do mnie, by się upewnić. Towarzyszyłam telefonicznie i odpowiadałam na pytania: Czy ta strona jest właściwa? Gdzie jest ta trzynastka? Gdzie mam wstawić krzyżyk? A dlaczego znowu jest trzynastka (niechcąco zjechała kursorem na projekty lokalne). O mój krzyżyk zginął! Nie zmyślam – pani Renia sąsiadka wypełniała ten formularz kilka razy, wszystko trwało ponad pól godziny, a ja i tak nie jestem pewna, czy zagłosowała właściwie. Co roku głosowanie PBO upewnia mnie, że żaden senior nie konsultował przygotowanego przez Urząd Miasta narzędzia do głosowania. Pewnie nikt go o to nie poprosił. Wszyscy na tym tracimy, bo aktywni seniorzy i zaangażowani społecznie to skarb nieoceniony.
Utworzenie w Poznaniu centrum integrującego wielką rzeszę starszych ludzi, nieczynnych zawodowo, to sprawa czasu. Tak samo jak dawniej długo dojrzewaliśmy do budowania żłobków i przedszkoli, tak teraz musimy sobie uświadomić, że seniorzy również muszą i chcą mieć swoje miejsce. I to nie jedno w mieście, ale wiele. Muszą być ładne, nowoczesne, funkcjonalne. Musi się tam dziać wiele ciekawych rzeczy i to także za sprawą seniorów. To fundamentalna zmiana w myśleniu.
A zgodnie z myślą, którą wyszukała Ania Biedakowa
"Wiedzieć, jak się starzeć to największa spośród wszystkich mądrości i jeden z najtrudniejszych rozdziałów w wielkiej sztuce życia".
-Herman Melville-
niekorzystny wynik głosowania tłumaczę sobie tym, że jak na razie ta lekcja o starości z wiedzy o sztuce życia jest ciągle do odrobienia.
0 komentarze