Myśli Pani Marii

11:18


Jedno jest pewne - dzieciństwo mam za sobą, bo według Jerzego Pilcha „Dzieciństwo jest wtedy, kiedy wszyscy są”. Im więcej osób z mojego życia odchodzi, tym bardziej (i lepiej!) rozumiem sens tej definicji. Bardzo prawdziwa. Z kolejnymi odejściami odkrywam ilu wspaniałych ludzi miało wpływ na mój obecny sposób myślenia i bycia.  Teraz na łąki niebieskie (być może od papierosowego  dymu!) przeniosła się Maria Czubaszek. W dzieciństwie miałam Kabaret Starszych Panów. Słuchałam na okrągło, czasem nie bardzo rozumiejąc o czym śpiewają, bo „Mambo Spinoza” czy „Kapturek 62” pojęłam dopiero kilka lat później. Ale słuchać, słuchałam i już w przedszkolu śpiewałam wszystkim, którzy chcieli posłuchać tych piosenek w moim wykonaniu. Nie chcieli. I tak  śpiewałam, bo to w głowę weszło i człowiek musiał. W młodości do mojego życia wkroczyła Maria Czubaszek. W moim domu i w mojej klasie w liceum słuchaliśmy jej wszyscy. W radiowej Trójce oczywiście. A teksty z powtórki z rozrywki,  IMA i innych audycji nagrywaliśmy, po wielekroć odtwarzaliśmy i recytowaliśmy z pamięci, zawsze rycząc ze śmiechu. W ten sposób broniliśmy się przed smutkiem i nudą PRL-u. Podobnie jak wielu innych przez długi czas myślałam, że Maria Czubaszek to postać wymyślona na użytek programów satyrycznych. A potem, żyła w mojej wyobraźni jako twórczymi satyrycznych tekstów, a nie jako kobieta z krwi i kości. Dopiero kiedy zmarła i Gazeta Wyborcza (z14-15-05.2016) opublikowała wybór kilku myśli dotarło do mnie, jaka to była mądra osoba. I jak bardzo była mi bliska w sposobie widzenia świata, w ilu sprawach miałyśmy wspólne poglądy.
Na przykład o feminizmie „Jestem za feministkami ,bo kobiety są w gorszej sytuacji od mężczyzn, jest o co walczyć. W gorszej niemal wszędzie. W domu, w pracy, w ciąży… Nie podoba mi się jednak u skrajnych feministek tylko to, że skasowałyby mężczyzn. Sama często pisałam, że prawdziwy mężczyzna powinien posadzić drzewo, zbudować dom, spłodzić syna, a potem na to drzewo. Ale żartowałam. A podejrzewam, że niektóre feministki myślą tak poważnie. To przerażające. Świat samych kobiet byłby koszmarem”. Podpisuję się pod tymi słowami. Trafiła w punkt. Im jestem starsza, tym bardziej lubię fajnych mężczyzn i nie wyobrażam sobie mojego życia bez nich. Ale dotyczy to tylko tych fajnych, a większość niestety wyleczy każdą niewiastę z marzeń o mężczyźnie. Czasy panom nie służą, a i kobiety coraz rzadziej.
Druga myśl, która niezwykle przypadła mi do gustu to opinia na temat małżeństwa. Według Marii Czubaszek „Nie szkodzi tylko prawdziwej miłości. Nic tak nie dzieli jak wspólny pokój. Oprócz łóżka oczywiście”. I jeszcze ta o miłości „Przenosi góry, wyrzuca (czasem) śmieci, ale nie leczy z alkoholizmu. Oczywiście miłość istnieje, ale głównie własna. Kochamy kogoś, kiedy jest nam z nim dobrze, chcemy z nim być, bo wydaje się nam, że bez niego nie umiemy żyć

No proszę ile łez mniej wylano by na świecie, gdyby powyższe prawdy weszły do podstawy programowej, zamiast zmuszać każdego z nas, do samodzielnego ich odkrywania i ćwiczenie na własnej skórze zakrętów życiowych. No ale nie słuchamy satyryków, nie słuchamy autorytetów, nie słuchamy siebie nawzajem. Nikogo nie słuchamy. Dlatego teraz  spróbuję usłyszeć siebie. I posłuchać. Też trudne.
W celu pracy nad sobą i poprawienia komfortu własnego życia nad łóżkiem powieszę sobie najcelniejszą moim zdaniem myśl Pani Marii
Przychylam się do opinii, że są dwa dni, którymi nie należy się przejmować. To wczoraj i jutro”.
I każdego dnia od rana do wieczora zachwycać się będę tylko tym, co jest mi właśnie dane. Dzisiaj na przykład kolejnym kogutem w moim ogrodzie. Bez zadęcia, bez celebry. Ot tak zwyczajnie. Po ludzku. Bo fajny i kolorowy.
I tu, i teraz, i mój!

0 komentarze