Mieszane uczucia

01:47

Gdy wyjęłam ze skrzynki kolejny numer ulubionego „Coachingu” - czasopisma, które z założenia dba o mój rozwój, sukces i szczęście, jak zwykle się ucieszyłam. Poczytam sobie pomyślałam z satysfakcją, bo moja droga do rozwoju i szczęścia bywa wyboista. Czasem od tej wędrówki bolą nie tylko nogi, więc wszelkie sugestie uważam za przydatne. Mąż pojechał załatwiać ważne sprawy. Dom ogarnięty, moje projekty się toczą, pogoda taka sobie, obiadu gotować nie trzeba, więc lektura na kanapie i pod kocykiem jawiła się nad wyraz kusząco.
Umościłam się z kubkiem herbaty pod ręką i muzyczką w tle. I całkiem ufna wzięłam do ręki gazetę. Jakoś tak odruchowo otworzyłam na końcu i jako pierwsze przeczytałam zdanie:


O! to coś dla mnie, pomyślałam sobie. Wkrótce przekroczę kolejną cezurę wiekową i jest to granica na tyle poważna, że myśl o niej wytrąca z równowagi i wywołuje różne emocje. Moje i otoczenia. W związku z tym czytam wszystko na temat wieku jeszcze bardziej dojrzałego, bo mam zamiar dożyć późnej starości. Szukam rad, inspiracji i pomysłów, które mogłabym wdrożyć.
Zupełnie bezbronna, nie zdając sobie sprawy z tego, co czynię, zaczęłam lekturę numeru od artykułu „Wiek bez uciech”.
Artykuł zaczynał się od słów: „U człowieka starego ciało traci na wadze, miękkość i okrągłość form zanika, pojawiają się zmarszczki na twarzy, skóra wysycha, staje się ciemną, pożółkłą, ziemistą. Kości tężeją i stają się kruchemi, dolna szczęka mimowoli opada, oddech zaledwie rozszerza zapadłe piersi, głos słabnie i robi się drżącym, chód jest chwiejny i potrzebuje podpory, bo wszelki ruch męczy, czułość tępieje”.
Zanim dojechałam do kropki, wzięłam głęboki oddech, by sprawdzić, czy jeszcze mogę, wydałam z siebie gromkie uhuuuu!, by rozpoznać możliwości głosowe, prawą ręką podparłam szczękę na wypadek, gdyby chciała mimowolnie opaść, lewą sprawdziłam okrągłość form z przodu, bo na tylnej okrągłości siedziałam, wyciągnęłam nogi, by sprawdzić, czy mi kości nie stężały oraz czy się zginają w kolanach.
Wszystko niby było po staremu, ale i tak odczułam duży dyskomfort.  A potem z ulgą zobaczyłam cudzysłów. Uff! To tylko sprzed ponad stu lat fragmencik poradnika „Czerstwa starość, czyli jak zachować zdrowie do późnego wieku”. No to spokojnie brnę dalej, bo przecież to sprzed stu laty….

Potem z przyjemnością przeczytałam, że człowiek w wieku senioralnym pojawił się stosunkowo niedawno „Średnia długość życia wynosząca w średniowieczu dwadzieścia kilka lat, w 1800r. doszła do trzydziestki, a w 1900 r. wzrosła do około 40 lat.” To mnie podniosło na duchu. Z tej perspektywy patrząc pomyślałam, można by powiedzieć, że współczesny człowiek ma szanse przeżyć dwa życia, skoro żyjemy średnio osiemdziesiąt lat. Jak wspominam siebie młodszą i czasy, w których dorastałam, to nie mogę oprzeć się wrażeniu, że to był zupełnie inny świat i zupełnie inne życie, więc coś w tym jest. Ja teraz mam po prostu drugie życie. Zupełnie inne od pierwszego.

Jako uspokojona właścicielka drugiego życia, szczęśliwie urodzona w czasach, kiedy życie się wydłużyło znacznie (a także spadła umieralność niemowląt, więc mogłam przeżyć) czytałam dalej:
Dość powszechny pogląd naukowców głosił, że senior powinien jak najskuteczniej wycofać się ze wszelkich aktywności i ustąpić miejsca młodym” No tu akurat nic się nie zmieniło – pomyślałam.  A potem przeczytałam z jakich aktywności należy zrezygnować. Głównie z seksu (marnowanie energii i cennego ożywczego nasienia, bo czas płodności już minął) oraz podróży (trudno uniknąć zmęczenia oraz zachować spokój i umiarkowanie). Przy seksie dopadł mnie nostalgiczny nastrój, przy podróżach myśl, że ktoś mądry pisał ten poradnik, bo wszystkie wyprawy i podróże kosztują mnie coraz więcej nerwów. Potem jeszcze zakazano wina ani piwa, bo szkodzą ludziom na pęcherz i hemoroidy.
Przy hemoroidach się poddałam i płakałam już rzewnymi łzami nad swoim marnym losem.

Potem jeszcze doczytałam o zbawiennym wpływie nasienia na ustrój ludzki (to dotyczyło mężczyzn, ale podkreśliłam, żeby nie zapomnieć i koniecznie porozmawiać z mężem o potencjalnej szkodliwości ewentualnego seksu oraz wskazać moim różnym kolegom w pewnym wieku, żeby wiedzieli, co ich czeka, gdyby tak postanowili się zapomnieć na chwilę i zanurzyć w odmętach rozkoszy cielesnych) oraz o nadużyciach rozkoszy u kobiet w późniejszym wieku, co właściwie już nie występuje, bo zwykle na „starość robią się pobożne, jest to bowiem reszta konieczności kochania, uczucia, które nie opuszcza aż do grobu

Ciężko doświadczona lekturą opadłam na poduszki i podjęłam karkołomną próbę wyobrażenia sobie, jak będzie wyglądało moje dalsze życie w  sytuacji, kiedy już to przeczytałam. I TO zapadło mi w serce i umysł.

No i tutaj pustka. Wyobraźnia nie dała rady. Ups…
Jak zwykle uratowała mnie przed kompletnym upadkiem moja społeczna natura. Wyobrazić sobie siebie bez seksu, podróży, aktywności wszelkich oraz potencjalnego wina, piwa i uciech stołu nie umiałam, więc uznałam, że przeczytany materiał muszę spopularyzować wśród moich zaprzyjaźnionych znajomych, często trochę bardziej ode mnie zaawansowanych wiekiem oraz uzmysłowić zagrożenie tym ciut młodszym, bo sprawa jest poważna.
Tym bardziej, że jutro moje okrągłe urodziny i będzie okazja, by omówić tak istotne sprawy, jak stan naszej pobożności, wstrzemięźliwość od alkoholu i pokarmów, oraz zanik krągłości i mimowolne opadanie szczęki. Pewnie spróbujemy także znaleźć odpowiedź na pytanie, po co żyć i skonfrontujemy swoje odczucia z zapisem poradnika, który pocieszył czytających tymi słowy:

Zwykle w czasie zgrzybiałości organa więdną, a tem samem pociąg do życia jest słabszym, a śmierć dla człowieka staje się taką potrzebą, jak sen”.
Bardzo pocieszające.
Jedno wiem na pewno! Ja to umiem sobie dobrać lekturę w przeddzień okrągłych urodzin.
Oj umiem!

 P.S. Przed ewentualnym złożeniem życzeń namawiam do lektury „Coachingu” nr 4/2017, żeby upewnić się, czego nie należałoby życzyć człowiekowi w moim wieku.
To wcale nie jest takie łatwe.

0 komentarze