Kobietom w każdym wieku

14:13


Kobietą jestem. I to nie od święta, tylko od urodzenia. Z krwi i kości baba ze mnie. Dlatego wszystko co babskie, jest mi bliskie. Dlatego reaguję jak kobieta. I dlatego na wielkie święta, sprawiam nową kreację. Albo szykuję święto, gdy jest nowa szata.  Prawdziwej kobiecie w tym wypadku zasadniczo wszystko jedno, co jest skutkiem, a co przyczyną. Ważne, żeby odświeżyć wizerunek. No więc postanowiłam coś zmienić w wyglądzie mojego bloga, po tym jak na liczniku stuknęło mi 100 postów.
Teraz prezentuję go w wersji unowocześnionej.
A post także bardzo kobiecy, bo ostatnio miałam wiele doświadczeń związanych ze sprawami kobiet. Wczoraj odbył się pierwszy w Poznaniu „Okrągły Stół Kobiet”.
Ważne jest, że odbył się z inicjatywy Marty Mazurek - pełnomocniczki do spraw przeciwdziałania wkluczeniom społecznym, powołanej przez Prezydenta naszego miasta.  Zaproszone były wszystkie osoby, którym sprawy kobiet są bliskie. Przyszły uczone, działaczki społeczne, niektóre radne i europosłanka. Kobiet i problemów z którymi przyszły, naprawdę dużo. Oczekiwań pewnie jeszcze więcej, choć wszystkie zdawałyśmy sobie sprawę, że to spotkanie ma charakter otwarcia dialogu i zainicjowania wspólnych działań. Było ponad siedemdziesiąt uczestniczek i kilku uczestników. Słuchałam wystąpień z radością. Kobiety mówią krótko, konkretnie i widać, że są dobrze wykształcone. Wiedzą, czego chcą i po co przyszły. Wiedzą, że o wiele rzeczy trzeba powalczyć. Było widać, że nie odpuszczą i powalczą. To cieszy. Problemy o których była mowa to sprawa wykształcenia kobiet i rynku pracy, wyrównania płac, elastycznego czasu pracy, przemocy domowej, pomocy w sytuacjach kryzysowych, edukacji antydyskryminacyjnej, prawa do antykoncepcji i edukacji seksualnej (kolejność przypadkowa, czyli  tak jak pamiętam). Tyle zagadnień, że w głowie może się zakręcić od nadmiaru.

Gdybym przyleciała z innej planety pomyślałabym, że problemy kobiet kończą się w chwili, kiedy wychowają dzieci, odejdą od oprawcy, seksualność nie będzie się już wiązała z prokreacją i kiedy wreszcie uwolnią się od pracodawcy. Czyli - jak się zestarzeją.

Jakoś tak się dzieje, że w publicznym dyskursie o problemach kobiet starszych i starych nie mówimy prawie wcale. Nie mówimy, bo one same milczą pokornie patrząc z podziwem na własne córki, które walczą o swoje prawa. I często zajmują się ich dziećmi. A do tego, co w ciągu dwóch godzin tego spotkania zostało powiedziane, należałoby dorzucić samotność, brak możliwości jakiejś satysfakcjonującej aktywności po odejściu z rynku pracy, bardzo mocno ograniczone środki do życia i coraz popularniejsze wykluczenie społeczne z powodu powszechnego stosowania nowoczesnych technologii. Bardzo jestem ciekawa, jak moja blisko dziewięćdziesięcioletnia mama miałaby bez naszej pomocy odebrać z poradni wyniki swoich badań przez Internet. Do tego powyższego rejestru dodać jeszcze trzeba dość powszechne oczekiwania społeczne, że po odejściu z pracy jest wreszcie czas na wnuki albo obowiązki wobec starzejących się rodziców.

I jeszcze jedno. Zestarzeć się nie wolno, bo trzeba młodym być. Taki life. Po prostu nie przystoi.
Więc nikt się do starzenia nie przyznaje.
Od soboty, po obejrzeniu filmu,  jestem pod wpływem Wisłockiej. Przydałaby się teraz w wersji unowocześnionej, bo mamy z czym walczyć. Wywalczyła nam edukację seksualną i antykoncepcję. Może w sprawach zmiany w myśleniu o wieku dojrzałym byłaby równie skuteczna? Wtedy dorzuciłabym jej jeszcze sprawę stosunku Polaków do chorób psychicznych. Bo w tych obszarach wstrząs musi być naprawdę solidny i rewolucja jest konieczna.
Inaczej nie „damy rady”.

Ale ja wierzę w siłę kobiet.

0 komentarze