Spacer

05:27


Kiedy wyjeżdżam za granicę, staram się uważnie przyglądać zwyczajnym ludziom i życiu miejscowości, w których jestem. Nie lubię wielkich hoteli, nie przepadam za blichtrem i ociekającymi przepychem obiektami. To zupełnie nie moje klimaty i choć z luksusem raczej umiem sobie poradzić, to na pewno nie wybieram takich miejsc, jako docelowe i niezbędne, by wypoczynek był udany. Z licznych wyjazdów pamiętam za to chwile, zaskoczenia, spotkania z ludźmi, wrażenia. Reszta się zlewa i gdzieś ginie.
W Turcji jest oczywiście wiele atrakcji, które kuszą na tyle skutecznie, że mogłabym tutaj jeździć co roku. Należą do nich na pewno widoki i jedzenie.
Ale nie będę o nich pisać więcej, bo przecież zdjęć z urlopu nad Morzem Śródziemnym pełno, a bogactwo kuchni śródziemnomorskiej, choć niekwestionowane, nie każdego zachwyci. W każdym razie – ja jestem zakochana i mogłabym tu zostać, po kres swoich dni. Wszystko mi pasuje, a przy stole toczę nieustanne boje z własnym rozumem. No ale jak tu nie spróbować?
Tymczasem czas wypełniamy lekturą i wycieczkami. Namawiam wszystkich do samodzielnych wypadów, środkami komunikacji publicznej (w Turcji bardzo tania i naprawdę sprawna). Kilka dni temu urwałam się na samotny spacer po Bodrum. Nikogo nie musiałam pilnować, nikogo nie musiałam przekonywać, nie musiałam przejmować się, że za gorąco, za duszno i po co myśmy tu przyjechali. Każda nieformalna kierowniczka lub urodzony kierownik grupy, wie o czym mówię. Mogłam w spokoju pochodzić, podpatrzeć i nacieszyć oko oraz inne zmysły. W spokoju! To jest luksus, który cenię najbardziej.
Zaczęłam od bazaru.
Uwielbiam, choć ten w Bodrum jest bardzo męczący, bo wszystko odbywa się pod blaszanym dachem i na stosunkowo małej przestrzeni. Ale gwar, ruch, nawoływania, tłum ludzi różnych ras, kolory. Chodziłam i przyglądałam się sprzedawcom i kupującym, wśród których pełno Rosjan i Polaków. Mam szczęście, bo nikt mnie nie zaczepia „hej kolega”, nie wciska towaru. Umiem się obronić przed nachalnością i mogę sama oglądać. Mam wtedy siły, by znaleźć obrazki, które mnie zachwycają, jak ten:
Jak widać obsługa na bazarze jest kompleksowa.
Po wizycie na bazarze człowiek jest po prostu wykończony i musi się zregenerować. Trzeba usiąść i coś zjeść. Najlepiej tam, gdzie jest dużo miejscowych, bo wtedy wiadomo, że jest dobrze i tanio. Taki właśnie bar znalazłam. Zanim pomyślałam, co bym chciała, już byłam obsłużona i mogłam w spokoju, przy wentylatorze jeść i patrzeć, jak kilkanaście osób zwija się, by obsłużyć tłum gości. Posiłki przygotowywał młody Turek, który wykonując ciężką pracę w trudnych warunkach (upał i żar z pieców i rusztów) uśmiechał się, rozmawiał, śpiewał i zaczepiał ładne dziewczyny. 
Kiedy zauważył, że na niego patrzę, zaczął rozmawiać także ze mną. Produkcja kebabów cały czas szła pełną parą. W pewnym momencie przyszedł starszy pan (ojciec? Szef?) i wtedy mój główny kebabowy odśpiewał tureckie sto lat. Potem wszyscy mężczyźni pracujący w barze składali mu życzenia, obejmowali się i dotykali głowami. Było widać, że lubią się nawzajem i każdy wie, co ma robić. I tylko przy kasie stała kobieta, która pobierała opłaty od armii zgłodniałych.
Najedzona mogłam iść dalej na spacer ulicami Bodrum. Tłum turystów, hałas, upał. Męczące bardzo. Dlatego co pewien czas wchodziłam do sklepów, by w chłodzie klimatyzacji odpocząć. Okazało się, że nie ja jedna wpadłam na ten pomysł.
Ja miałam tylko mniej odwagi. Psy, jak widać, są częścią tego miasta i nikomu nie przeszkadzają. Mnie też nie. Najmilej jest oczywiście w starej części miasta, gdzie zaułki uwiodą każdego swoją urodą, ale wystawy sklepów są także niezwykle kuszące.
Po tych uliczkach mogłabym chodzić codziennie. Nie znudziłoby mi się.
Wróciłam do swojego hotelu bardzo zmęczona i bardzo zadowolona. Bo hotel mamy tez cudny. Niestety nie wróżę mu długiego życia, bo wszystkie, w których byłam poprzednio – kameralne i spokojne, albo zburzono i powstały apartamenty, albo splajtowały i straszą pustką, jak ten w Turgutreis, gdzie kiedyś złamałam sobie nogę.

A tureckie hotele nastawione na masowego odbiorcę z Rosji i Polski, to prawdziwa zgroza.

0 komentarze