Nauczycielkom

09:05


Patrzę na te wszystkie wpisy o nauczycielskich strajkach. Deklaracja, że popieram ten strajk, jest dla mnie tak oczywista, jak fakt, że oddycham. Jednak mam opór, przed powtarzaniem magicznego zaklęcia, by się trzymali. By nie ustępowali, bo dobro wspólne tego wymaga.
Dobro wymaga i niech się wszyscy strajkujący trzymają jak najdłużej. Oczywiste, że trzymam kciuki. Oczywiste, że wpłacam na konto wspierające strajkujących nauczycieli i - mam nadzieję - personel. Ale opór mam.
Skąd on się bierze i z czego wynika? Może z tego, że mówimy o strajku nauczycieli, a przecież nie ma bardziej sfeminizowanego środowiska, niż środowisko oświatowe. Więc może byłoby uczciwiej, gdybyśmy mówili o strajku nauczycielek (nieliczną grupę kolegów przepraszam). Kiedy zmienimy myślenie o tym, kim są strajkujący, to …. No właśnie.
Wśród strajkujących znajduje się armia moich koleżanek.

Między innymi  Małgosia. Znamy i lubimy się od lat. Z pasją uczyła geografii. Miała świetne pomysły i uwielbienie swoich uczniów. Dogadała się z każdym, nawet najgorszym chuliganem i obibokiem. Zanim rozpadło się jej małżeństwo, urodziła dwójkę dzieci i z mężem wzięła kredyt. Teraz sama z dziećmi mieszka w lesie, spłaca kredyt i z wielkim trudem wiąże koniec z końcem. Naprawdę  wielkim. Kilka lat temu, kiedy pojawiła się wizja braku etatu dla jej specjalizacji, namówiłam, by zrobiła uprawnienia i została dyrektorką szkoły. Tak się stało.  Rok temu wygrała konkurs. W tej nowej roli, odnalazła się dość szybko i z powodzeniem zaczęła wprowadzać potrzebne zmiany, rozwijać szkołę. Dzwoniłam do niej wczoraj. Zapytałam, jak sobie radzi. Mówiła o wrażeniu, że pływa w szambie i za chwilę się utopi. Od tygodnia wstaje przed świtem, by o 5 rano, być w szkole i doglądnąć wszystkiego. Wiadomo – egzaminy! Dyrektor musi odebrać dokumenty. Ludzi do pracy musiała wziąć z łapanki. W szkole siedziała do późnych godzin wieczornych. Od tygodnia jest tarczą dla wszystkich – sfrustrowanych uczniów i rodziców, wściekłych koleżanek i kolegów, oczekujących wizytatorów i urzędników z gminy. Do domu przyjeżdża w nocy. W lodówce tylko światło. Perspektywa przedłużającego się strajku po prostu ją przeraża, choć teraz po podwójnych egzaminach (gimnazjum i ósma klasa) jest jej już wszystko jedno. Tylko to niemiłosierne zmęczenie. O tyle jest w lepszej sytuacji od innych,  że jej pensji nie zabiorą, bo dyrektor nie może strajkować.
Albo Basia. Jest sama, a pensja nauczycielska jest jej jedynym dochodem. Strajkuje, jak wszyscy. Jeśli jej zabiorą pensję, po prostu nie ma za co żyć. Nie ma na jedzenie, nie ma na lekarstwa, których potrzebuje sporo. Nie ma na kogo liczyć, bo ma tylko stareńką mamę, zresztą byłą nauczycielkę z minimalną emeryturą. Basia mogłaby już iść na emeryturę, ale boi się tej zmiany i starości, jak mało kto. Bo starość nauczycielek, jest taka, jak ich życie. Pełna wyrzeczeń.
Ani jednej, ani drugiej, ani tysięcy im podobnych,  nie będę zachęcać, by strajkowały jak najdłużej. Nie mam odwagi, bo musiałabym powiedzieć, że mają wziąć na siebie wielką odpowiedzialność i poświęcić się.  Mówię, im że mają zrobić tyle, ile uznają, że chcą. Bo na szali stawiają swoje skromne życie, które wszyscy, konsekwentnie od wielu lat mają w głębokim poważaniu.

Kiedy o strajku nauczycieli w mediach mówią mężczyźni, zazwyczaj wspominają o misji tego zawodu, o odpowiedzialności za wspólne dobro, jakim jest edukacja, ewentualnie dorzucą coś o dobru uczniów. Jeśli są rodzicami, powiedzą jeszcze  o powołaniu.
Od 80. roku (wtedy podjęłam pracę w szkole) słuchałam tych argumentów, powtarzanych na okrągło. A teraz, kiedy nauczycielki i nauczyciele strajkują, rozpoczyna się w necie festiwal dopingu dla strajkujących – ? „musicie, dacie radę i jesteśmy z wami”. Trochę przypomina to dmuchanie pod narty Stocha albo narodowe trzymanie kciuków za siatkarzy.
Tylko kategoria inna!
Może w przypadku tej kobiecej walki o godność i przetrwanie, zamiast wrzasku, raczej zamilknąć?
Na pewno należy uszanować każdą decyzję strajkujących. Bo za strajkiem nauczycieli stoi armia kobiet i tysiące polskich rodzin opartych na nich, tak samo, jak nasza narodowa edukacja.

0 komentarze