13 kilo

13:41


No i proszę bardzo - stało się! Ani się obejrzałam, a nowe nawyki żywieniowe wyrobione, rozwój w zakresie odżywiania organizmu pogłębiony, utracone rozmiary odzyskane. W dodatku mąż uśmiechnięty i zadowolony. I dla ścisłości: 13 kilogramów z obywateli zrzucone.
Z obydwu obywateli i w nierównym  podziale, ale ku wielkiej satysfakcji obojga. (tu fanfary!)
I wszystko trochę przez przypadek, a trochę z przekonania, że jak się już coś zaczyna, to trzeba iść za ciosem i drążyć temat. Etap drążenia trwa i nieustannie podążam wytyczoną ścieżką. I ze zdziwieniem odkrywam prawdy o funkcjonowaniu organizmu tak oczywiste, że aż mi wstyd, że jakoś nie miałam ich w głowie i nie stosowałam w życiu. Oczywiście bardzo wiele mądrych rzeczy znalazłam w książkach. To takie książki, które dotychczas raczej omijałam. Bo kto to czyta? Bo to nudne! Bo nie mam czasu. Ale kilka drobnych życiowych zakrętów z lekarzem w tle zmieniło moje myślenie. Ja nie mam żadnych wątpliwości, że nikt w NFZ nie jest zainteresowany moim zdrowiem. Pies z kulawą nogą się nie przejmie moim kiepskim stanem ogólnym. Najwyżej dostanę tabletki, by polepszyć coś tam i skierowanie na badanie krwi. I jak sama nie zmądrzeję, to na mądrość systemu opieki nie mam co liczyć!
Tymczasem zgodnie z tym, co wyczytałam  ostatnio w mądrych książkach (których prawie nikt nie czyta), wiele możemy zrobić dla siebie sami. I ja to właśnie robię, a zachwycona prostotą rozwiązań i poprawą komfortu życia, namawiam innych, by też sobie zrobili dobrze.
Niektórzy są oporni. Ale większość osób z mojego otoczenia słucha i podpytuje. Rośnie nasza świadomość, choć nadal bardzo ulegamy modom żywieniowym, okrutnemu marketingowi lub po prostu wpojonym lata temu przekonaniom, że coś jest zdrowe, więc trzeba to jeść!

O tym, że w głowach mamy nie najlepiej poukładane, świadczy historia, którą opowiedziała mi znajoma, szczęśliwa mama bliźniaków w wieku przedszkolnym. Otóż, jak wiadomo w przedszkolu najmądrzejsze są panie przedszkolanki. W tym, do którego chodzą jej bliźniaki, panie jakoś nie zauważyły, że cukier jest bardzo szkodliwy. Mimo wyraźnych próśb rodziców, by nie podawać cukru, dzieci dostają cukierki oraz wyroby cukiernicze. Znajoma opowiadała o podchodach,  które prowadzą z mężem, by obdarowane przez panie dzieciaki, odwieść od zjedzenia np. czekoladowego zająca. Żadne rozmowy nie pomagają i sceny powtarzają się systematycznie.
Żywienie z pewnością będzie jednym z tych obszarów działania placówek edukacyjnych, w których będą rosły konflikty i będą przybierały ostrą formę, jeśli nie nauczymy się szanować cudzych preferencji i przekonań.
W głowie mam osobistą rodzinną przygodę sprzed ponad pięćdziesięciu lat. Moja młodsza siostra od dzieciństwa miała silną alergię na ryby. Tak silną, że zapach ryb groził jej życiu. To były lata 60. minionego stulecia i możliwości diagnostyczne w porównaniu do dzisiejszych były prawie żadne. Podobnie jak wiedza zwyczajnych ludzi (w tym nauczycieli) na temat alergii. Kiedy siostra poszła do przedszkola panie zlekceważyły informacje o alergii i zaleceniach lekarzy, przekazane przez mamę. Tamtego dnia, na nasze szczęście panie nie zdążyły jej wmusić małej porcji rybki, bo już przy zupie przyjechało pogotowie i zabrało siostrę w ciężkim stanie do szpitala. Takie historie zdarzały się mniej więcej raz do roku. I zawsze w tle była jakaś pani wychowawczyni, która nie mogła uwierzyć, w to co moja mama mówi.
Obawiam się, że w kwestiach żywieniowych, nadal pokutują przekonania, że cukier krzepi, od mleka będziesz wielki, a zjedzenie trzech pączków to  dowód, że jesteś dzielny i fajny.

 
 
Tymczasem w naszym domu  od 6 tygodni nie ma glutenu, cukru i nabiału, z węglowodanów tylko kasza gryczana i jaglana, warzywa kilka razy dziennie, na stole królują kiszonki i warzywne zupy. I zgodnie z tym, co piszą w mądrych książkach – jemy mniej, nie odczuwamy głodu. Ja odzyskałam utraconą talię, mąż bez wysiłku  zawiązuje buty. Śpimy lepiej, myślimy sprawniej, energii mamy więcej. Po prostu sama radość.
No i teraz, po tym przydługim wstępie, wyjaśniam, że piszę o tym wszystkim, bo zmiana żywieniowa okazała się bardzo inspirująca. Wspólnie z moimi niezwykłymi koleżankami postanowiłyśmy poprawić stan wiedzy na temat tego,  co dotyczy każdego człowieka, czyli odżywiania oraz popularyzować wiedzę na tematy związane z naszym bogatym z życiem wewnętrznym. Czyli jelitowym!
Na tej stronie https://www.facebook.com/Podzielmy-si%C4%99-zdrowiem-405207726923856/?notify_field=website&modal=profile_completion&notif_id=1554402227485279&notif_t=page_fan  będziemy promować nowy styl życia wynikający z tej wiedzy.
Zaglądajcie!

0 komentarze