Idzie nowe

09:35


A właściwie już przyszło, bo do chwili opublikowania tego ważnego komunikatu zostało niewiele czasu. Już wkrótce Centrum PISOP ogłosi konkurs na projekty pod nazwą „Senioralne potyczki”. Pieniądze na projekt pochodzą z budżetu miasta, a PISOP jest organizacją parasolową, czyli wziął na siebie zadanie przeprowadzenia projektu.
W tym miejscu powinna być owacja na stojąco i podkład muzyczny, bo ten konkurs jest w moim przekonaniu, wyznacznikiem nowego spojrzenia na sprawy seniorów. Do wszystkich działań opiekuńczych, skierowanych do osób starszych, dodano właśnie wspieranie aktywnych senioralnych liderów. A dokładniej pomoc w realizowaniu ich pomysłów w lokalnych społecznościach. Takich osób jest bardzo wiele w środowisku seniorów i robią różne ciekawe rzeczy, ale ja wierzę, że po uzyskaniu wsparcia od władz miast, zrobią jeszcze więcej i lepiej. A na pewno będzie im łatwiej, bo powszechne jest utyskiwanie na brak finasowania działań seniorów.
„Senioralne potyczki” to projekt adresowany tylko do mieszkańców Poznania. O grant mogą się ubiegać jedynie osoby fizyczne. Aby utrzymać pieniądze trzeba zebrać trzy osoby po sześćdziesiątce, mieszkające w Poznaniu. Nie potrzeba żadnej organizacji. Trzeba jedynie wymyślić, co chcielibyśmy zrobić dla innych seniorów lub grup międzypokoleniowych (koniecznie mieszkańców Poznania), opisać, wyliczyć, ile na to potrzebujemy pieniędzy, potem napisać i złożyć wniosek. To w największym skrócie, bo i tak każdy zainteresowany musi uważnie przeczytać wszystkie dokumenty, które wkrótce (podobno 3.10.2019) ukażą się tutaj: http://pisop.org.pl/konkurs-mikrogranty-dla-seniorow/
Kto na tym projekcie skorzysta? Oczywiście seniorzy, którzy już działają w klubach seniora, także tych, które istnieją od lat i działają prężnie. Kluby najczęściej nie mają osobowości prawnej i nie mogą korzystać z dotacji miasta. Muszą mieć partnera w postaci organizacji pozarządowej, by startować w konkursie o dotację, więc teraz będzie im prościej. Ale nareszcie mamy także realną możliwość wsparcia aktywności liderów, którzy nie są związani z żadnych klubem. A takich jest bardzo wielu. Mapa aktywności senioralnego Poznania pokazuje dysproporcje w tym obszarze. Kluby działają zazwyczaj w centrum, na osiedlach i w dużych skupiskach ludzi. Peryferie miasta to najczęściej biała plama. W moim ukochanym Antoninku nie dzieje się nic. Nie ma żadnej sali, klubu który w sposób naturalny łączyłby ludzi i ich angażował. Dlatego tak bardzo zabiegałam o ten konkurs i teraz gorąco namawiam do wykorzystania tej szansy wszystkich aktywnych z osiedli na obrzeżach poznańskiego świata – ze Szczepankowa, Głuszyny, Kiekrza, Minikowa, Głuszyny i tak dalej.  Z innych miejsc też!
W poniedziałek 30.09 byłam na pierwszym informacyjnym zebraniu w sprawie mikrograntów dla seniorów, zorganizowanym w siedzibie Pisopu na Chwaliszewie. Przyszło mało ludzi, ale to nie dziwi. Pogoda była okropna. Wiało, lało i dachy zrywało. Nic dziwnego, że ludzie się nie odważyli na wycieczkę i zostali w domu. Ale to nie znaczy, że można tę okazję przeoczyć. Trzeba o tym mówić, pisać i podawać dalej. Bo ten projekt to pilotaż – czyli od realizacji pierwszego projektu, zależą ewentualne, następne edycje. Dlatego proszę – wejdźcie na stronę PISOPU, szukajcie osób, którym zależy, składajcie wnioski i organizujcie sobie i innym atrakcje. Mówcie wszystkim o tym projekcie. Podajcie dalej.
Od poniedziałku myślę, co by tu w cichym i sennym Antoninku zrobić. Razem ze mną myślą także dwie moje koleżanki. Mamy mało czasu i niesprzyjająca aurę, bo zdarzenia opisane w projekcie,  muszą się odbyć w listopadzie i grudniu. Kiepski czas, by wykorzystywać łono natury. Trzeba szukać pomysłów na zamkniętą przestrzeń – wykorzystać szkołę, restaurację, salkę parafialną. Wahamy się między różnymi pomysłami - szkółką dla potencjalnych brydżystów, wspólnymi tańcami, zajęciami jogi lub pilatesu lub spotkaniami podróżników. Mnie marzy się jeszcze warsztat dla praktykujących fotografowanie, założenie klubu czytaczy i czytaczek. Albo integracja tych, którzy pamiętają Antoninek sprzed 30, 40 i 50  lat i wspólne przygotowanie wystawy starych zdjęć.  Czasu mało, granty nie są wielkie, więc coś musimy wybrać i opisać. Choć przydałoby się wszystko. Trzeba jeszcze przewidzieć udział ludzi. Skoro od lat nic się tutaj nie dzieje, to trzeba siły i cierpliwości, by przekonać innych do udziału. W działającym klubie seniora jest znacznie łatwiej, bo grupa beneficjentów projektu jest na miejscu i w pełnej gotowości do uczestnictwa.

Na obrzeżach miasta trzeba wszystko zbudować od nowa.
No ale kto, jak nie my?
Kiedy, jak nie teraz?

0 komentarze