W sprawie stania nad grobem, teczek i mordowania literatury

08:50


Z moją Babcią poznałyśmy się, kiedy już stała nad grobem. Przynajmniej tak twierdziła. Nie pamiętam, by nie stała. Stanie nad grobem przejawiało się przede wszystkim w podkreślaniu faktu stania, negacji świata, kwestionowaniu wszystkiego, co podobało się młodszym od niej – czyli wszystkim, którzy jeszcze nad grobem nie stali oraz co podobało się nielicznym w jej kręgu innym starym kobietom również stojącym nad grobem. Babcia uporczywie pielęgnowała w sobie negację i niezgodę. Łatwo nie miała, bo kiedy ja się urodziłam, miała dokładnie tyle lat, co ja dzisiaj, a do lepszego ze światów przeniosła się, kiedy miałam 25 lat. No to jakby nie liczyć – 25 lat w uporze, odrzucaniu i dobrowolnym kurczeniu siebie i świata musiało przynieść skutki. Na usprawiedliwienie tej postawy muszę dodać, że historia naszego kraju i powojenne  przemiany wzmacniały takie zachowanie. Babcia i jej bliscy stracili wszystko – od radości, przez majątek, po złudzenia. Grób w tej sytuacji był jedyną pewną, naturalną i akceptowalną rzeczą.
Wspominam Babcię, bo od bardzo dawna wiem, że nie chcę żyć tak, jak ona. Dlatego pielęgnuję w sobie nieustanną wiarę w lepsze jutro, szklankę do połowy pełną i gotowość do życia oraz czerpania z niego radości do samego końca. Po ostatnich wyborach w celu ochrony samej siebie wyłączyłam telewizor, przeszłam na stację radiową „tylko muzyka klasyczna”, a gazetę kupuję w sobotę ze względu na kobiecy skrajnie feministyczny dodatek. Pozwala to na ochronę mojej skromnej osoby przed obciążeniem genetycznym, jakie na pewno w sobie mam ze względu na Babcię i związane z tym nieuchronne stanie nad grobem  w tzw. sile wieku. Bo żyć się w tym bałaganie nie da, a przynajmniej trudno.
Nie zmienia to jednak faktu, że jakieś odgłosy do mnie docierają i smucą.  Historia z teczkami Lecha Wałęsy ukrytymi w domu Kiszczaka nie zdziwiła mnie wcale. W dniu ogłoszenia wyborów wiedziałam, że teczki wrócą i będą z nami przez wszystkie lata rządów obecnej ekipy. Brzmi to okropnie, ale żadna inicjatywa ze strony obecnej władzy nie jest dostatecznie głupia czy nikczemna, bym  sobie nie mogła wyobrazić, że zostanie zrealizowana. Nie dziwi już nic!  Wałęsa ( a my z nim!) musi zapłacić za swoje sukcesy. A przecież teczki to tylko szczypta tego, co się dzieje w naszym kraju. Nie mogę się za to nadziwić, że teraz za głowę chwytają się nawet przedwyborczy zwolennicy PIS-u . Ich obecne reakcje, zdziwienie i oburzenie to po prostu  dowód braku wyobraźni. Mogę to sobie wytłumaczyć jedynie brakiem ćwiczenia tejże w procesie edukacji. Także polonistycznej.
Mam powody, by tak sądzić.
Kilka dni temu przypomniałam sobie przepiękny tekst Marka Twaina "Pamiętniki Adama i Ewy". Chciałam ponownie przeczytać  i okazało się, że mój egzemplarz wydany przez Ossolineum w 1993r. zniknął z półki. Poczucie straty było ogromne , bo ten tekst to literacka perełka. Urocza krótka opowieść o relacjach między kobietą a mężczyzną. Natychmiast w księgarni internetowej kupiłam kolejny egzemplarz. Dotarło wydawnictwo z 2015r. Na okładce biblijni rodzice z jabłonią i wężem w tle oraz wybijająca się na czerwonym tle informacja „specjalna CZCIONKA ułatwiająca szybkie czytanie”. Zaniepokoiłam się tą obietnicą.

Po co ten tekst czytać szybko? - pomyślałam. To tak, jakby wcale go nie czytać.
A potem otworzyłam książeczkę i stało się! 0trząsnąć się nie mogę. Twain powinien wstać z grobu i udusić wydawcę. Wszystko, co w tym tekście można było zabić, zostało zrobione rękoma i głową człowieka, który chciał zarobić. Tekst jest bowiem przeznaczony dla ucznia, bo to lektura z opracowaniem. Więc opracowano wszystko, co tylko się dało. Sam utwór jest naprawdę niewielki i czyta się piorunem. To jest majstersztyk. A właściwe był, bo usłużny „oprawca tego tekstu” pokazuje, podpowiada i mówi absolutnie wszystko uczniowi. Napracował się okrutnie, bo tekst ma jakieś 20 stron a opracowanie dwa razy tyle. Jest wiele udogodnień – a więc opracowanie, streszczenie,  charakterystyka bohaterów, omówiona problematyka. Ba - są nawet zaznaczone ważne cytaty i fragmenty, które warto przeczytać! I wszystko po to, by potencjalny uczeń nie musiał już nic kompletnie zrobić ze swoją głową, a już Boże broń, by wysilił wyobraźnię i coś sam przeżył, coś przemyślał. I żeby mu coś z  tych prostych czynności mózgu zostało na potem, na dorosłe życie, w którym będzie posługując się wyobraźnią i empatią podejmował kluczowe dla siebie i innych decyzje. Także wybierał model społecznego życia.
Nie uczę od lat i z lekturami szkolnymi nie mam już styczności. Może to i dobrze, bo chyba bym nie zdzierżyła i na pewno stanęła nad grobem albo zeszła ze złości,  buntu przed głupotą. A biorąc pod uwagę predyspozycje genetyczne byłabym najgorszą zgagą szkolną oczekującą od swoich uczniów samodzielności myślenia, refleksji i odpowiedzialności za to, co robią i mówią. Żeby potem nie robili głupot.
Tymczasem muszę zdwoić wysiłki, by się jakoś ochronić. Rozświetlić ciemność i wszechobecną głupotę.
Twain miał być lekarstwem. Nie wyszło.

0 komentarze