O zazdrości i przewartościowaniu

09:56



 Do wczoraj byłam wolna od uczucia zazdrości.
Przynajmniej tak mi się zawsze wydawało. Nie ruszały mnie opowieści o innych , o tzw. szczęśliwym życiu, podróżach,  majątku, pieniądzach czy karierze. Na szczęście od dawna byłam na tyle rozsądna, by zawsze dostrzec drugą stronę medalu, czyli ciężką pracę i wysiłek, który trzeba włożyć w posiadanie czegokolwiek. Więc nie ma czego innym zazdrościć, tylko należy brać się do roboty i cieszyć się tym, co nam los daje. To bardzo wygodny i bezpieczny sposób na życie. Na pewno bardziej budujący, niż rozpatrywanie własnych braków i deficytów.
A wczoraj nastąpiła poważna zmiana w moim patrzeniu na świat. Ba! Nawet pewne przewartościowanie. Oto poszłam sobie z własnej inicjatywy na koncert „Cygan w Polskim. Życie jest piosenką”. No i teraz mam za swoje, czyli po raz pierwszy w życiu muszę uporać się z uczuciem zazdrości, z poczuciem straconego czasu, który mogłam w życiu wykorzystać inaczej i żalu, że talenty rozdawano w innej kolejce, niż ta w której ja stałam. A stałam na pewno po długie nogi i figurę modelki, bo przecież nic innego nie byłoby w stanie mnie odciągnąć od kolejki po talent poetycki. Na moje nieszczęście nie załapałam się ani na jedno, ani na drugie. Stąd rozterka.

Na szczęście rozterka nie jest tak silna, by odebrać mi radość z uczestnictwa w tym wydarzeniu. Piosenki Jacka Cygana znają Polacy na pamięć, czego wczoraj w poznańskiej Operze dawali wielokrotnie dowód. I ja je znam, choć jak się okazuje nie wszystkie. Ale wczoraj słuchałam ich inaczej, bo z komentarzem twórcy. Cały koncert zbudowany jest na opowieści tego poety, który sam o sobie mówi tekściarz, trochę moim zdaniem dewaluując swój talent. Tekściarzem wg mnie jest autor tekstu „sialala, sialala mydełko fa”, który połączył sylaby z dźwiękiem na tyle udatnie, że Polska mu to zaśpiewała. Ale żadnego w tym przeżycia nie ma, jeno swojskie umpa, umpa. A Cygan jest poetą i to przez duże P i każdy jego tekst mówi o mnie, o tobie, o nas.  Jacek Cygan opowiadał anegdoty, on i artyści śpiewali, muzycy grali, publiczność reagowała znakomicie. Wieczór sympatyczny i bardzo kulturalny.
Wyszłam z kilkoma myślami. Po pierwsze Cygan potwierdził moje przekonanie, że życie zaczyna się po sześćdziesiątce, pod warunkiem, że przedtem się uczciwie na ten dobry okres zapracowało. Sam mówi, że jeszcze nigdy nie pracował tak ciężko, jak teraz.  Widać, że lubi to, co robi. Na scenie bawi całą widownię (którą najpierw ściągnął do teatru!) opowieściami, śpiewa swoje piosenki, żartuje sam z siebie i tego co wokół. Można? Można.
Po drugie - po raz kolejny utwierdził mnie w przekonaniu, że słowo jest jednak najważniejsze. W scenografii wykorzystano rzutnik i teksty ręcznie zapisane przez poetę, pojawiały się na wielkim ekranie. Wzruszały mnie te zapiski – dowód bardzo intymnego aktu tworzenia. Zachwycała wrażliwość i zdolność łapania i zatrzymywania w tekstach ulotnych wrażeń. Chciałabym tak umieć. Niestety, nie ta kolejka.
Po trzecie zweryfikowałam swoje myślenie o poetach. Cygan wyjaśniał różnicę między poetą, a autorem tekstów piosenek. Według jego wyjaśnień poeta pisząc swoje wiersze musi zadbać o siebie,  autor tekstów o wykonawcę. I jak tak sobie pomyślałam o różnych moich doświadczeniach ze współpracy z ludźmi, to chyba jednak ten drugi ma znacznie trudniejszą rolę. W tym kontekście może konieczny byłby kolejny przewrót w narodowej edukacji polonistycznej, bo w końcu Słowacki miał „słuchaczów głuchych”, a u Cygana wszyscy śpiewają. No to chyba wniosek nasuwa się sam i aż się boję powiedzieć, co myślę, bo wyjdzie na to, że świętości szargam. A teraz szargać nie należy. Oj nie!
I na koniec – coraz bardziej cenię sobie inteligencję i kulturę tych, którzy biorą się za rozbawianie innych. Swój wieczór Jacek Cygan rozpoczął od przywołania anegdoty o Gustawie Holoubku. Do tego znakomitego aktora miała podejść dziennikarka i z ogromną atencją dla Mistrza zadała pytanie:

- Mistrzu! Co dla Pana w pracy jest ważniejsze: tekst czy kontekst?

Na co Mistrz odpowiedział natychmiast i bez zastanowienia.

- Podtekst proszę Pani. Bo wszystko inne to tylko pretekst.

 No i jak tu po takich perełkach nie zazdrościć innym?

0 komentarze