I już po!

14:16


Prawdziwie wiosenna sobota. Siedzimy przy późnym obiedzie. Za późnym, jak na potrzeby mojego wygłodzonego organizmu, który od czasu wprowadzenia przeze mnie rewolucji żywieniowej, żąda pięć razy dziennie i to kolorowo, jarzynowo i z rozsądkiem. Z tym rozsądkiem jest najtrudniej, ale wygrzebuję jakieś resztki po przodkach i prowadzę tę nierówną walkę z wszechobecną konsumpcją z uporem zupełnie  mi dotychczas nieznanym. Determinacja w kwestiach żywieniowych to postawa raczej mi obca.
Przynajmniej tak było do niedawna.
A teraz proszę - NOWA JA!
Więc siedzimy przy tym spóźnionym obiedzie (spóźnionym, bo ja dzień spędziłam na Wielkopolskim Kongresie Kobiet, a nie jak na przyzwoitą kobietę, żonę i posiadaczkę ogrodu przystało, z mężem własnym, w krzakach równie własnych, uzbrojona w haczkę, grabki albo inne narzędzie do obróbki tych kilkuset metrów)  i nagle gdzieś tam między brokułem i kalafiorem, oraz pyszną sałatką z zielonego ogórka mąż mnie pyta:
- No i co ten Kongres uchwalił? – patrzy na mnie, chyba od tego zielonego koloru, jakoś tak zadowolony bardziej, niż był z rana, kiedy mnie tam wiózł.
A może zadowolony, bo wreszcie dożył pory karmienia?
Ożeszty! myślę sobie - zażył mnie chłop znienacka. Ja nie wiem, co uchwalił!? I czy w ogóle powinien coś uchwalić? Ale przecież się nie przyznam, bo wtedy mój dzień spędzony na tym kobiecym spotkaniu wypadnie mniej profesjonalnie i nie będzie żadnego usprawiedliwienia, dla nieobecności podczas wiosennego przekopu przez ogród, niewydanych o odpowiedniej porze posiłków oraz ogólnie dezercji od kobiecych powinności.
Więc odpowiadam inteligentnie bardzo:
- Uchwalił same bardzo ważne rzeczy! Między innymi, że musimy być jeszcze bardziej zdeterminowane i czujne! Bo chwila nieuwagi i zdobyte przyczółki tracimy! - odpowiadam zuchwale, patrząc w umęczone całodzienną pracą oblicze małżona mego.
- Acha! To ty pilnuj przyczółków, a ja pójdę do ogrodu, bo mi słońce zajdzie – odpowiada i posilony zdrową strawą, zmierza w stronę krzaków, które rozrosły się bez żadnego rozsądku i umiaru. W odróżnieniu od spraw kobiet i kongresu (niewyobrażalnie różnorodnych i trudnych do zdefiniowania i rozwiązania), krzaki są konkretne i zajmują pół ogrodu. I trzeba je przetrzebić, bo gąszcz nie pozwala już żyć.
Sprzątam po obiedzie i myślę o dzisiejszym dniu. O moich koleżankach, które przygotowały to wydarzenie, o kobietach, które z różnych stron przyjechały, by się spotkać, posłuchać i pogadać. By być częścią wspólnoty. Bo poczucie przynależności jest bardzo ważne. Myślę o słowach, które dzisiaj padały. O tym, co to kolejne spotkanie wielkopolskich kobiet, wniesie do naszego wspólnego życia. Czy coś wniesie? Że wniesie do mojego, jestem pewna. Jest tyle spraw, które potrzebują naszej wspólnej inicjatywy i dopiero kawa wypita w przerwie między panelami, razem z nowymi lub znanymi koleżankami, pozwala się namówić, poknuć, dostrzec szanse na skuteczne rozwiązanie lub zrobić krok przybliżający rozwiązanie w jakiejś ważnej (nie tylko kobiecej!) sprawie.
Wartością tego spotkania jest już samo spotkanie. A rozliczne  rozmowy, które dzisiaj odbyłam świadczą, że kongresowe zloty są nam wszystkim bardzo potrzebne. Przynoszą nowe inicjatywy, dają zastrzyk energii do działania i życiowego kopa.

Czasem kop kopie znienacka. Ja dzisiaj na Kongresie dostałam takiego w toalecie. Podczas mycia rąk, stojąca obok mnie kobieta mówi nagle do lustra, gdzie spotykały się nasze spojrzenia „Ty pisz Asia, pisz! Bo ja wszystko czytam”.
 I oto po raz pierwszy w życiu stanęłam oko w oko z nieznanym mi wcześniej człowiekiem, który zna moje teksty! Co więcej - lubi je, wraca do nich, bo robią mu dobrze w chwilach gorszych!
Nie może być piękniej! I takie rzeczy, taka otwartość, tylko na Kongresie! A tu nasze pamiątkowe zdjęcie.

Chyba nikt nie ma wątpliwości, że skrzydła u ramion wyrosły w trymiga, a energii, dzięki wszystkim dzisiejszym wydarzeniom, mam tyle, że mogłabym te krzaczory ogrodowe rwać przez następne tygodnie.
Ale skupię się na pisaniu!
I na pilnowaniu zdobytych przyczółków!

zdjęcie wykonał Hieronim Dymalski

0 komentarze