Kobieta z pasją
14:05
Seria czarnych zdarzeń ściga mnie i moich najbliższych.
Najpierw bardzo kosztowna wymiana silnika –w samochodzie. Jak tylko wzmocniłam
duchowo małżonka i przećwiczyliśmy dystans do bolesnych wydruków z konta w domu
zrobiło się jakby chłodniej. Najpierw myślałam, że to omamy i skutki wynikające
z bolesnej inwestycji w samochód lub irytacji związanej z sytuacją w kraju. A
tu masz babo placek. Tym razem piec się
znarowił (chyba w ramach serii) i zdechł całkiem. W domu zimno i nawet pies
rozumie, że wygrzebywanie się spod koców i kołder może być przyczyną wielu
groźnych chorób. Tym bardzie, że choć jest to stan wyjątkowy, wszystko
wskazuje, że będzie długotrwały. Wszyscy instalatorzy mogą dopiero po świętach.
No i jak tu nie myśleć o czarnej serii?
W tej sytuacji uciekam z domu i szukam miejsc ciepłych.
Dlatego z wielką radością powędrowałam na koncert Poznańskiej Sceny Młodych. W
pewnym sensie 7 lat temu zainicjowałam jej istnienie, bo w moim stowarzyszeniu
pozyskałam wtedy grant na takie działania, skierowane do utalentowanych młodych
poznaniaków. Było twórczo, rozwojowo i jak widać skutecznie. Zasługa moja
niewielka, ale wielki sentyment pozostał. Skoro zaproszono mnie na koncert
zabrałam ze sobą jeszcze gotowe na wszystko moje przyjaciółki, które posłusznie
idą w ciemno na każde wezwanie kulturalne. Trudno! W naszym wieku przyjaciół
się już nie wybiera, tylko pielęgnuje.
Siedem lat temu do projektu zaprosiłam Annę Zalewską –
Powalisz, kobietę z wielkim sercem i jeszcze większą pasją. To artystka z krwi
i kości i znakomity pedagog. Umie wyłapać perełki i szlifować diamenty, ale
przy niej nawet pień się rozśpiewa, a jak już nic z siebie nie wydusi, to
chociaż do rytmu będzie podrygiwał. Zajęcia z nią to dla dzieciaków prawdziwa
frajda i nie ma się co dziwić, że uczniowie zaproszeni do projektu 7 lat temu –
zostali do dziś. Do tej grupy każdego roku przychodzą nowi i co roku przygotowują minimum jeden koncert. Wczoraj
wystawili „Czas Krzysztofa Komedy i Józefa Stolarza” spektakl muzyczny oparty na
utworach z tamtych lat i pozwalający powrócić do czasów z lat 50 i 60-tych. Na
scenie śpiewało 20 młodych artystów. Każda piosenka dopracowana w szczegółach i
każda wykonana naprawdę znakomicie. Koncert był po prostu świetny. Dwie godziny
dobrej zabawy i kolorowego widowiska na wysokim poziomie.
No i teraz kilka refleksji o kuchni tego zdarzenia i naszych
poznańskich realiach. Bardzo żałuję, że na wczorajszym koncercie nie było nikogo z wydziału
Oświaty UM w Poznaniu, nie było radnych – ŻADNYCH RADNYCH – ani od kultury, ani
od edukacji z żadnej opcji. Szkoda! Może po obejrzeniu szybciej przekonałabym
osoby odpowiedzialne za realizację zadań w zakresie oświaty o konieczności prowadzenia
takich projektów. Zabiegam o to od lat. Marzy mi się, by były miejsca i ludzie,
gdzie młody utalentowany mieszkaniec aglomeracji poznańskiej mógłby rozwijać
swoje talenty lub pasje w grupie rówieśniczej i pod opieką równie
utalentowanych, ale bardziej doświadczonych. Wszyscy patrzą na mnie jak na
jeża. Z ostrożnością i zaciekawieniem. No jak to? Przecież mają koła zainteresowań
w swoich szkołach. No właśnie. Już samo wyjście ucznia poza szkołę jest
rewolucyjne. A co dopiero organizacja zajęć rozwijających talenty i
zainteresowania opartych na ludziach, a nie na budynkach i przypisanych do
jednej szkoły! Rany boskie – NIE DO POMYŚLENIA!
A Anka Zalewska-Powalisz robi swoje po cichu i w szkolnej piwnicy. W
większości społecznie. A gdzie tu rozwijać inne talenty? Gdzie dobry teatr dla
młodych? Gdzie zajęcia plastyczne? Pod czyimi skrzydłami mają rozwijać inne zainteresowania i pasje? I jak nie wtedy gdy są młodzi, to kiedy?
Kiedy wychodziłyśmy po tym koncercie, moja przyjaciółka
powiedziała „I pomyśleć, że ja za Laskowika zapłaciłam prawie sto złotych.
Przecież w porównaniu z tym co pokazali ci młodzi, to
poniedziałkowy wieczór w Teatrze Muzycznym to zwyczajna chałtura”. Tę refleksję
dedykuję Wydziałowi Kultury UM w Poznaniu. Na szczęście na koncercie
Poznańskiej Sceny Młodych była żona Prezydenta Jaśkowiaka. Wiem, ze wyszła tak
sama oczarowana jak ja. Może tą drogą uda nam się dotrzeć do serc, umysłów i
kieszeni włodarzy miasta.
W końcu gdzie diabeł nie może….
0 komentarze