Abdykowałam...
07:38
... czyli przedwcześnie zrezygnowałam, jako panująca monarchini z tronu i zrzekłam się przysługujących mi z tego tytułu praw.
A mówiąc
poważnie oficjalnie zamknęłam swoją dwudziestoletnią walkę ze śmieciami i
przestaję o sobie myśleć, jako o Królowej Śmieciowej. Od kilku lat byłam już bez
królestwa, bo z różnych przyczyn Fundacja „Pro terra” , którą zarządzałam musiała
opuścić siedzibę przy ulicy Krańcowej w Remondisie. Wtedy skończyła się moja
odpadowa edukacja, pokazująca zainteresowanym, jak wygląda w praktyce proces
uratowania Ziemi przed górą odpadów codziennie wytwarzanych przez nas. Nie
ukrywam, że było to prawdziwe wyzwanie i w czasie tej pracy bardzo wiele się
dowiedziałam o tzw. przeciętnym Polaku. Głównie poznałam jego stosunek do zmian
nawyków oraz opór wobec nowych porządków, zmuszających każdego obywatela do
stosowania pewnych reguł. Trudno oprzeć się wrażeniu po tych dwudziestu latach
wojny o porządek, że jako społeczeństwo uczymy się z trudem, a zdobytą wiedzę stosujemy
z niechęcią.
Oddanie berła młodszym planowałam już od dłuższego czasu.
Ale niedawno uświadomiłam sobie, że czas mojego wycofania z liderowania
organizacji działającej na rzecz edukacji ekologicznej zbiegł się z pierwszymi
efektami zmian wprowadzanych przez ekipę Pani Premier Szydło. I wszystkie moje
rozterki i negatywne doświadczenia wzmocnił Minister Ochrony Środowiska, który
zapisze się chyba w historii naszego kraju, jako najskuteczniejszy niszczyciel,
tego co jeszcze udało się ochronić. Wycinane wszędzie drzewa, niszczenie Białowieży
to przykłady, które mówią same za siebie. Mówią do tych, co są przejęci stanem środowiska
i do tych, którzy uznają wszelkie działania ekologów za niepotrzebne zawracanie
głowy, bo przyroda się obroni, a człowiek ma prawo. Do obu tych grup płyną z
tych widoków różne komunikaty. To co dla pierwszych jest obrazem grozy, drudzy odbierają
jako dowód, że można a nawet trzeba, bo przecież Minister się zna. Nie wiem,
jak teraz nauczyciele maja uczyć postaw proekologicznych, jeśli przykład z góry
jest taki, jaki jest. To trochę tak, jakby ksiądz przy ołtarzu nauczał o konieczności
zachowania czystości i wstrzemięźliwości, trzymając za ręce swoje dzieci. No ale
jest to obowiązujący model przekazu stosowany konsekwentnie od dwóch lat przez
członków panującego rządu i nadzieja tylko w nowych wyborach, bo na opamiętanie
już nie liczę. Oddanie berła i korony, ma też trochę związek z nowymi wyzwaniami, które się pojawiły w moim życiu. Z całą mocą zamierzam zaangażować się w zmianę przekonań o wieku dojrzałym oraz w stworzenie społecznego zaplecza dla aktywności osób 50+, czyli do plus nieskończoności. Tu jest dopiero pole niezaorane! W głowach mamy albo obraz kobiety jako babci, najszczęśliwszej, kiedy może odchować wnuki, albo dziadka, który w kontakcie wnukami odkrywa to, czego nie dał swoim dzieciom. I nawet jeśli niektórym ludziom z tym dobrze, to znam cała rzesze tych, co wnuków nie mają, albo wyjechały, albo prokreacja nie była jedynym celem ich życia. Adresy i kontakty podaję na prywatne adresy. Ale zapewniam - to są świetni fachowcy, zdolni, z wolą i chęcią działania, tylko trzeba zacząć myśleć, jak uruchomić te zasoby i dobra narodowe. W tym celu muszę się podszkolić, więc zapisałam się na studia podyplomowe dla osób 50+ , by zdobyć odpowiednie kompetencje dla skutecznego działania. Edukację zaczynam w lipcu , a do końca przyszłego roku powinnam posiąść potrzebne umiejętności i opanować narzędzia, które wykorzystam w swojej działalności. Walkę o prawa do rozwoju w wieku dojrzałym już prowadzę. Wczoraj złożyłam kolejny wniosek do Poznańskiego Budżetu Obywatelskiego 2018 o realizację „Odnowy- nowoczesnego miejsca spotkań i rozwoju seniorów”.
Pełną koncepcję można znaleźć tu http://mrs.poznan.pl/wp-content/uploads/2017/05/ODnowa-1.pdf .
Zachęcam do lektury i współpracy na rzecz tego projektu. Wierzę,
że powstanie „miejsce dla którego
współczesny senior ma powód by wstać z kanapy i działać”. To znakomite określenia
pożyczyłam od Wojtka Biedaka, wieloletniego wiceprezesa Radia Merkury. Ono w pełni
oddaje idee naszego pomysłu. Bardzo potrzebujemy
takich miejsc. Tym bardziej, że jest ich jak na lekarstwo, a potencjalnych
odbiorców bardzo wielu.
Tymczasem jako świeżo abdykowana królowa śmieciowa bez
korony i królestwa pozwalam sobie zachować dozgonny honorowy tytuł damy
śmieciowej (żeński odpowiednik rycerza!), która walczy z lenistwem i
bezmyślnością. Zapewniam, w przypadkach skrajnych wcale nie zachowam się jak
dama.
Bo wyżynanie drzew, rozwalanie śmieci i nieszanowanie
przyrody jest głupotą.
A tę trzeba tępić! U każdego. Nawet u Ministra!
0 komentarze