Dlaczego kobiety powinny jeździć do SPA?

07:57

„Pytanie w tytule postawione tak śmiało, choćby z największym trudem, rozważyć by należało” .
To chyba jakiś cytat. Albo wbita w mózg fraza z bajki  z dzieciństwa. Ewentualnego autora przepraszam, ale zdanie na tyle fajne, że stało się prawie jak moje. A sprawa, o której piszę, wbrew pozorom ważna. Dla zdrowia psychicznego dodam - by ukrócić podejrzenia, że to jakaś manipulacja.
Od kilku lat regularnie co pewien czas jadę w towarzystwie koleżanek do jakiegoś miejsca atrakcyjnego np. w SPA, gdzie pławimy się luksusie.
Luksus polega na tym, że:

·       nie czujemy się zobowiązane do gotowania obiadu,
·       nie odrabiamy lekcji z naszymi ewentualnymi dziećmi,
·        nie prasujemy, nie sprzątamy, nie zapobiegamy rodzinnym katastrofom (niech się wali! a co! posprzątamy po przyjeździe),
·        rozmawiamy w samochodzie w czasie podróży,
·        rozmawiamy przy posiłkach,
·        rozmawiamy między posiłkami,
·        rozmawiamy w jacuzzi i saunie,
·        wybieramy ładne miejsca , by w pozostałym czasie porozmawiać w spokoju,
·        rozmawiamy w drodze do tych ładnych miejsc.
Ponieważ mamy zdecydowanie za mało pieniędzy, by się poddawać kosztownym zabiegom kosmetycznym, rozmawiamy także o tym ile byśmy straciły, gdyby tak nałożyć nam na twarz maseczki i zmusić do niemówienia.
Uwielbiam te wyjazdy, bo zazwyczaj już pierwsze 5 godzin powoduje, że wszystkie ważne i trudne sprawy są przegadane i tym samym oswojone. Czasem obśmiane do łez i przyswojone jeszcze bardziej. Brak mężczyzn pozwala nam gadać więcej i bardziej pławić się w luksusie.
Odwiedziłam w ten sposób wiele miejsc w Polsce i przymierzam się do opisywania ich wad i zalet, ukrytych pułapek utrudniających odpoczynek.
Wczoraj w wróciłyśmy z Wojanowa koło Jeleniej Góry. Przepiękny zespół pałacowo-parkowy odrestaurowany i przekształcony na kompleks hotelowo-szkoleniowy. Cena bardzo przyzwoita w stosunku do usługi, szczególnie, kiedy się wykupi groupon. Obok, kilkadziesiąt metrów dalej za rzeką,  Łomnica, która mnie osobiście zachwyca. W tej miejscowości także odnowiono dwa pałace i folwark, ale tam jest nie tylko hotel i restauracja, ale także festyny i różne społeczne aktywności właścicieli tego obiektu organizowane ku uciesze licznie odwiedzających. Cudnie brać udział w takim święcie, a właśnie rozpoczęły się festyny adwentowe. Kolorowo, wesoło, pachnąco – tak jak kiedyś! I nie tak jak np. w Lidlu!
W Wojanowie także starają się, by umilić pobyt gościom. Nam udało się trafić na koncert zespołu „U studni”. To w pewnym sensie  kontynuacja nurtu „Starego dobrego małżeństwa”. Zespól założyli dawni członkowie „Starego dobrego małżeństwa” i trzeba przyznać, że śpiewają i grają przepięknie. Taki wieczór poezji śpiewanej w wojanowskim zamku, to wspomnienie na długo. Naprawdę warto było posłuchać i przez czas koncertu milczeć uważnie.
Za niewielkie pieniądze człowiek się nagadał, napatrzał, namoczył, nacieszył i odnowiony powrócił, by heroicznie stawić czoło grudniowym przeciwnościom - rozbitej Europie, zmianom klimatycznym, katastrofom rodzinnym i rozwalaniu demokracji.

Z tego wszystkiego, już nie wiem co gorsze.

0 komentarze